niedziela, 5 kwietnia 2015

~Rozdział 9

Pożegnania zawsze bolą
najmocniej...


*Rosie
-Będę tęsknić- powiedział chłopak czule mnie przytulając.
-Nawet nie wiesz jak będzie mi Cię brakować- powiedziałam i poczułam słoną ciecz na jednym z moich policzków.
-Za 3 miesiące się widzimy, damy rade- powiedział i lekko musnął moje usta swoimi.
Pierwszy raz zależało mi tak bardzo na kimś. Pierwszy raz nie potrafiłam pogodzić się, że ktoś bardzo ważny dla mnie opuszcza moje towarzystwo na 3 miesiące, te 3 cholerne miesiące.
-Ross musimy iść- powiedział Riker. Pożegnałam się z nimi i stałam cały czas na swoim miejscu. Obserwowałam ich sylwetki za barierką, nadal nie mogło do mnie dotrzeć, że wyjechali. Stałam tam i łkałam.
-Rosie! Rosie musimy już iść, nie możemy stać tu tak bezczynnie- powiedziała Angel opierając swoją rękę na moim ramieniu.
-Tak, musimy- powiedziałam i razem z blondynką powolnym krokiem udałyśmy się w stronę samochodu. Aktualnie marzyłam tylko o tym aby posiedzieć przy kubku gorącego kakao pod kocykiem oglądając Zmierzch albo jakieś bajki Disneya.
Kiedy już dotarłam do domu potrzebowałam tylko spokoju. Ewidentnie nie miałam siły pójśc gdziekolwiek na miasto. Mimo wszystkich próśb Angel postanowiłam zostać u siebie.
Nagle zadzwonił telefon i nie spoglądając na wyświetlasz odebrałam go.
-No kochaniutka, twój chłopaczek wyjechał, więc lepiej uważaj na siebie bo nie ma Cię już kto pilnować, bądź czujna bo prędzej czy później i tak coś Ci się stanie, a i uważaj na tego swojego blondynka czy przypadkiem nie bzyka już tam jakieś dziuni- usłyszałam gruby, męski głos z którym nigdy nie miałam do czynienia.Po chwili tylko pikanie, przerwane połączenie. Nerwowo przeczesałam jedną ręką swoje brązowe włosy i ledwo co przełknęłam ślinę. Spojrzałam na wyświetlacz może dowiem sie chociaż czyj to numer. Szlak zastrzeżony, w sumie czego się spodziewałam przecież jaki normalny szantażysta dzwoni ze swojego numeru.
Wybrałam z kontaktów numer blondynki i szybko zadzwoniłam.
-Halo?
-Angel, prosze przyjdź do mnie- powiedziałam zdenerwowana
-Boże Rosie, co jest? zaraz będe- powiedziała i rozłączyła się. Po co ktoś chciałby mi czymś grozić. Zaraz, zaraz a może z tym ma coś związanego Matt i Roxy? Nie to nie byłoby możliwe, przecież jest moim przyjacielem. Natomiast ona jest moim wrogiem nr 1 więc trochę to jednak prawdopodobne. Nie wiem jezu, chyba popadam w paranoję, Usłyszałam dzwonek więc podbiegłam do drzwi prawie potykając się o własne nogi.  Otworzyłam i mocno wtuliłam się w blondynkę.
Obie weszłyśmy do środka i rozsiadłyśmy się na kanapie.
-Co się dzieje?- zapytała
-Tuż po tym jak wróciłam, dostałam telefon od jakiegoś numeru zastrzeżonego, odebrałam i jakiś typ powiedział mi żeby uważała na to co robię bo nie ma mnie już kto obronić i jestem w niebezpieczeństwie.
-O boże, ale kto by chciał Ci zaszkodzić?
-Wczoraj wieczorem był u mnie Steven i mówił, że Matt i Roxy planują coś żeby rozdzielić mnie i Ross'a, pomyślałam że to może być ich sprawka ale to głupie no nie?
-Wiesz, moim zdaniem to jest prawdopodobne, Matt się zmienił i coraz więcej czasu spędza z tą siksą.- musimy dowiedzieć się kto Chcę zrobić Ci krzywdę.

*Roxy
-Wszystko wykonane tak jak było zaplanowane- powiedział Mark.
-No to miodzio, Dziękuje Panu za pomoc, i oto Pańska zapłata- powiedziałam podając mężczyźnie kopertę z pieniędzmi.
Wszystko tak jak miało być, haha ta głupia, naiwna dziewczynka będzie teraz tak przestraszona, że zamknie się w pokoju. Jeżeli postanowi wyjść, trzeba będzie ją nastraszyć. Pomyślałam przeglądając się w lusterku.
-Roxy Evans jesteś niezastąpiona- powiedziałam z cynicznym uśmiechem patrząc wprost na swoje odbicie. Nagle obok mnie stanął Matt.
-Witaj kochaniutki, co tu robisz?
-Jak tam nasz plan?- zapytał
-Idzie jak po maśle, biedulka została samiutka jak palec.
-Wiesz są małe komplikacje.- powiedział spuszczając wzrok.
-Jakie komplikacje?! Nie może byc żadnych komplikacji!- krzyczałam zdenerwowana
-Spokojnie, bo zmarszczek dostaniesz, Steven chyba podejrzewa, ze mamy jakiś plan. Boje się, że powie o tym dziewczyną.
-Skarbusiu-powiedziałam i położyłam rękę na jego klatce piersiowej.
-Zrób tak aby ta wywłoka od niego o niczym się nie dowiedziała, bo pożałujesz- dodałam i odeszłam odgarniając swoje blond włosy na plecy.
Teraz pozostało mi tylko jedno.Wzięłam swój telefon do ręki i wpisałam numer który zdobyłam już wczoraj.
-Tak słucham?
-Witam z tej strony Roxy Evans, Pana nowa konsultantka, Chciałby Pan bardziej wypromować zespół? Znam rozwiązanie- powiedziałam pewna siebie.
-Słucham uważnie- powiedział
-Otóż jest możliwość, że jeśli ustawi Pan związek Ross'a Lynch'a z Laurą Marano zdobędzie Pan więcej fanów. Przeglądałam cały internet w poszukiwaniu rozwiązania i natknęłam się na bardzo dużą ilość fanów Raury. Co na pewno sprowadziłoby zainteresowanie innych. Kiedy tylko pojawiłaby się ta wiadomość, zapewne znalazłaby się na pierwszych stronach wszystkich magazynów.
-Musze przyznać, że to nie głupi pomysł, zobaczę co się da zrobić- powiedział i rozłączył się. Świetnie kolejna część planu zrealizowana, to będzie prostsze niż myślałam.

*Następny dzień
*Ross
Wow jak tu jest pięknie. Hiszpania jest tak bardzo wspaniała. Piękne widoki na morze, plaże czy miasto pełne ludzi. Szkoda tylko, że nie ma ze mną Rosie. Z nią podróż byłaby o 100 procent ciekawsza niż teraz. Nagle ktoś rzucił we mnie poduszką.
-Te złotowłosa ocknij się, mamy spotkanie z managerem.- powiedział Rocky
-Ja cały czas was słyszałem- syknąłem, nerwowo przygryzając usta.
-Tak jasne, jeśli twoim zdaniem "słuchanie nas" to patrzenie się przez okno przez dobre pięć minut kiedy my pytaliśmy się Ciebie o coś, to ja nigdy nie lubiłem jesć żelek- odparł brunet śmiejąc się ze mnie.
-Jeszcze pożałujesz- powiedziałem i rzuciłem sie na niego. Okładaliśmy się poduszkami, śmiechów nie było końca. Po chwili drzwi od naszego apartamentu otworzyły się.
-Dzieciaki spokojnie, jutro gracie pierwszy koncert a my Ross mamy do pomówienia- odparł mężczyzna w średnim wieku.
-Tak o co chodzi?- zapytałem naszego managera wychodząc za nim z pokoju.
-Musimy zdobyć rozgłos, więc będziesz miał ustawiony związek z Laurą Marano - powiedział
-Co ale jak to?! Nie zgadzam się, poza tym Laura jest tylko i wyłącznie przyjaciółką, nic więcej.
-Nie masz tu nic do gadania Ross, będziecie tylko udawać przed kamerami i na wywiadach, nic więcej.
-No dobrze..- powiedziałem i wróciłem do pokoju rzucając się na łóżko. Byłem smutny i wkurzony jednocześnie.
-Ej młody co Ci jest?- zapytała się reszta
-Żeby zdobyć rozgłos muszę udawać chłopaka Laury.
-Uuaa to słabo, ciekawe co na to Rosie- powiedziała Rydel
-Właśnie tego się boję, że teraz na bank się nie zgodzi
-Jeśli Cię Kocha to zrozumie- powiedział Riker i poklepał mnie po ramieniu.
-Mam nadzieje- powiedziałem smętnie wpatrując się w wyświetlacz telefonu gdzie widniało zdjęcie brunetki.
Znowu wszystko się chrzani, ze mną jest chyba cos nie tak.

***
No miśki przeprasza że tak długo się nie odzywałam i nie dodawałam rozdziału, ale bądź co bądź w końcu się pojawił. Trochę krótki i bezsensu ale tak jak mówiłam straciłam wene i trudno jest mi cokolwiek napisać.
Jak myślicie co wydarzy się dalej? Rosie mimo to będzie kochac Ross'a? Dowiecie się w następnym rozdziale.
Pozdrawiam Kasia:))






1 komentarz:

  1. OMG!!!^^^^
    Cudowny blog!
    Już kocham to opowiadanie!!!! <3
    Roxie nie jest taka głupia....
    Dobry plan potrafi wymyślić...
    Ale oby się nie powiódł!
    Ross!
    Zamiast zabrać Rosie w trasę, to ją zostawiasz na pastwę losu!
    Głupi jesteś?!
    Rozjaśniacz ci zaczyna przesiąkać do mózgu?!
    Takie słodkie to pożegnanie :')
    Angela się wydawała niezbyt wzruszona tym, że Rikuś wyjeżdża....
    Rossunio ma być z Rosie!
    Ta głupia, parszywa menda ma im nie przeszkadzać!
    Jak Matt może się uważać za przyjaciela Rosie?!
    Nie mogę wymyślić żadnego parringu dla Rosie i Rossa.... :/
    Roxie i Matt mają nie rozdzielać mojej słodkiej 'parki'!
    Ell jest jednak niezdecydowany!
    I to bardzo!
    Rydel może być z bratem Rosie!
    A Ell z tą Kelly...;/
    Czekam na next!
    Pozdrawiam cieplutko <3
    ~Suza
    P.S
    Zapraszam do siebie:
    http://crazy-stupid-love-opowiadanie-o-r5.blogspot.com/
    http://you-only-live-once-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń