poniedziałek, 16 lutego 2015

Informacja

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale weekend sprawy prywatne, dzisiaj zajęcia dodatkowe. rozdział wstawię jutro:)

piątek, 13 lutego 2015

~Rozdział 3 (I would give my life for her)

W każdym jest nadzieja
ona jest najważniejsza
nie pozwól sobie w nią zwątpić...


*Z Perspektywy Rosie
To koniec, było za późno... nie ma już dla mnie ratunku. Znowu powtarza się historia z kiedyś, tak już wiecie co mi zrobił. Tylko udawał mojego przyjaciela, bawił się mną. Za nim sie obejrzałam nie miałam na sobie już bluzy. Powoli zaczął zdejmować moją bluzkę. Próbowałam wydostać się z jego mocnego uścisku, jednak na marne był zbyt silny. Krzyczałam, wołałam i nic. Gdy nagle pojawił się chłopak. Tak był to Ross, zaczął sie drzeć i od razu przywalił Eliotowi w ryj, przez co ten upadł na ziemię. Blondyn wziął mnie ręcę i szybko zaniósł do mojego domu. Kiedy już tylko weszliśmy od razu sama pobiegłam do pokoju, jednak Ross poleciał tuż za mną. Nie pozwolił mi siedzieć samej, był przy mnie.
-Próbował, znowu próbował- powiedziałam tępo patrząc się w ścianę. 
-Ciii, myszko wszystko jest dobrze, jestem tu i zawszę będę- powiedział mocniej mnie do siebie przytulając. Było mi tak dobrze. Mimo tego co się stało, w jego ramionach wszystko znikało i czułam się bezpiecznie.Nic innego sie wtedy nie liczyło.
-Już lepiej?-zapytał po chwili
-Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową. On otarł moje policzki z łez i pocałował mnie w czółko. Jest kochany, taki jak zawsze. -Muzyka Cię uspokaja, to może coś mi zaśpiewasz-oznajmił wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie do fortepianu. Oboje usiedliśmy i zaczęłam grac swoją piosenkę, którą napisałam kiedyś o moim pierwszym chłopaku Gregu:
Come with me 
stay the night 
you say the words but boy it don't feel right.
What do you expect me to say? 
You know it's just too little too late 
You take my hand 
and you say you've changed 
but boy you know your begging don't fool me 
because to you it's just a game 
You know it's just too little too late 

So let me on down 
cause time has made me strong 
I'm starting to move on 
I'm gonna say this now 
your chance has come and gone 
and you know 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late 

yeah yeah it's just too little too late 

I was young and in love 
I gave you everything but it wasn't enough 
and now you wanna communicate 
You know it's just too little too late 

Go find someone else 
in letting you go I'm loving myself 
you got a problem 
but don't come asking me for help 
Cause you know 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late 

I can love with all of my heart baby 
I know I have so much to give(I have so much to give) 
with a player like you I don't have a prayer 
That's the way to live 

Oooh no it's just too little too late yeah 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late 
you know it's just too little too late 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late
-Ładne, o kim ta piosenka?- zapytał
-O mojej pierwszej nieudanej miłości- powiedziałam
-Nie przejmuj sie niczym księżniczko-powiedział i znowu mnie przytulił.
-Może wybierzemy się do kina żeby się rozerwać Co ty na to?- zapytał
-Jestem za, odparłam uśmiechnięta
Wyszliśmy z mojego domu, pożyczyłam Ross'owi kluczyki od mojego samochodu gdyż, do kina była długa droga a chłopak uparł się, że to on będzie prowadził.
Droga mijała nam znakomicie, gadaliśmy i śpiewaliśmy piosenki, które aktualnie leciały w radiu.

*Z Perspektywy Angel
-Eh znowu to samo, robi mi wyrzuty o nic, wczoraj było tak pięknie a dzisiaj znowu jest obrażony-westchnęłam siedząc sama w parku
Może i gadałam sama do siebie ale co z tego, nie moja wina, że za bardzo go kocham..
Nagle przysiadł się do mnie chłopak w kapturze i okularach przeciwsłonecznych.
-Hej, czemu siedzisz tak tu sama?-zapytał
-A nie wiem jakoś tak lubię tu czasami przesiadywać i pomyśleć- odparłam z lekkim uśmiechem
-To może Ci przeszkadzam? może pójdę?- zapytał
-Nie, nie musisz. Przyda mi sie ktoś do rozmowy
-To w takim razie jestem Niall, miło mi Cie poznać- odparł
-Angel, i mi też miło Cie poznać.
Nagle chłopak zdjął kaptur i okulary. Nie wierzyłam własnym oczom to Był Niall Horan.
-O boże, nie mogę w to uwierzyć..-ledwo wydusiłam
-jesteś naszą fanką?- zapytał z nadzieją
-Znaczy no fanką bym, się nie nazwała ale lubię waszą muzykę.
-To jaką piosenkę najbardziej lubisz?
-Myślę, że taką moją ukochaną, do której mam duży sentyment jest You & I - mówiąc to mocno sie rozmarzyłam.
Nagle blondyn zaczął śpiewać, jejku był taki słodki... Nie stop! Dziewczyno masz Rikera!
-Jakie plany na jutro?-zapytał gdy skończył
-Umówiłam się z przyjaciółką
-to bierz przyjaciółkę i wbijajcie do nas- powiedział z uśmiechem
-W sumie dobry pomysł ale co wy robicie w LA?- zapytałam śmiejąc się
-No mamy trasę- również się zaśmiał
-A no dobra to podaj swój numer i adres i jutro wbijamy.
Kiedy już wszystko załatwiliśmy poszłam do domu i do razu zadzwoniłam do Rosie.
Po kilku sygnałach odebrała.
-HEJ, LASKA NIE UWIERZYSZ!-krzyczałam
-Co się stało?- zapytała i zaśmiała się
-SPOTKAŁAM W PARKU NIALL'A HORANA!-krzyknęłam
-CO JAK TO? JAKA SZCZĘŚCIARA JEZU TYLKO NIE MÓW ŻE ZAYN'A TEZ- krzyknęłam
-NIE, ALE POSŁUCHAJ POWIEDZIAŁAM ŻE JUTRO JESTEM UMÓWIONA Z TOBĄ, A ON CHCIAŁ SIĘ SPOTKAĆ WIĘC POWIEDZIAŁ, ŻE MOŻEMY OBYDWIE DO NICH WBIĆ.
-JEZU KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ, W KOŃCU POZNAM ZAYN'A DZIĘKI TOBIE
-wiem, ze mnie kochasz , dobra widzimy się jutro, kocham
-ja też kocham, papa- powiedziała i rozłączyła się

*Z Perspektywy Rosie
Kiedy skończyłam rozmowę od razu się popłakałam.
-Ej nie płacz skarbie- powiedział Ross kiedy szliśmy obok siebie
-Ale ja go poznam rozumiesz? W końcu moje marzenia się spełnią- powiedziałam
-Zayn'a Malika?-zapytał i spuścił wzrok
-Przecież wiesz, ze oni są moim drugim ulubionym zespołem a on moim drugim ukochanym wokalistą- dokończyłam
-No wiem wiem, i wiem, że ja jestem pierwszy- uśmiechnął sie cwaniacko.
-Może i tak- powiedziałam i po chwili doszliśmy do mojego domu.
-Świetnie się bawiłam dziękuje ogólnie za dzisiejszy dzień, do jutra- odparłam i pożegnałam się z nim buziakiem w policzek
-Jutro rano przyjdę po ciebie, papa.- odparł i poszedł do domu.

***
Tak wiem, że dzisiaj krótki rozdział, ale jutro to nadrobię, jeśli jest słaby to przepraszam
Pozdrawiam
Kati

czwartek, 12 lutego 2015

NOTKA

Najmocniej przepraszam wszystkich, którzy to czytają, dzisiaj rozdział się nie pojawi gdyż nie mam zbytnio czasu, za duzo na glowie i za duzo nauki na jutro. jutro w godzinkach wieczornych postaram się dodac rozdział 3 :)
Życzę miłego wieczoru!
Kati

środa, 11 lutego 2015

~Rozdział 2 (Always something goes our way)

Znasz to uczucie, gdy ktoś jest tobą zainteresowany
a ty nie masz odwagi mu odmówić?
Boisz się...


*Z Perspektywy Rosie
I’m imprisoned, I’ve been living a lie
Another night putting on a disguise
I wanna tear it off and step in the light
Don’t you, don’t you?

So now I’m knocking at your front door
And I’m looking for the right cure
I’m still a little bit unsure
'Cause I know,
Yeah, I know

That most people see me as ordinary
But if you look close you’ll find I’m very
Interesting and hard to know
You can never tell where this might go
'Cause I’m not your average, average person
I don’t know much, but I know for certain
That I’m just a little bit extra, extra
I’m just a little bit extra ordinary

I can see it from the spark in your eyes
You believe in all the things you deny
You wanna fly and leave all you worries behind
Don’t you, don’t you?

Well now I’m knocking at your front door
And I’m looking for the right cure
I’m still a little bit unsure
'Cause I know,
Yeah I know

That most people see me as ordinary
But if you look close you’ll find out I’m very
Interesting and hard to know
You can never tell where this might go
'Cause I’m not your average, average person
I don’t know much, but I know for certain
That I’m just a little bit extra, extra
I’m just a little bit extra ordinary
Kiedy skończyłam grać usłyszałam za sobą głośne oklaski. Za mną był Ross. Była 7.00 więc zdziwiłam się co robi u mnie tak wcześnie.
-Co ty tu robisz?- spytałam z uśmiechem
-Miałem po Ciebie rano przyjść, twój brat mnie wpuścił. Ta piosenka jest extra!- powiedział i przysiadł się obok.
-Tak sądzisz?- spytałam zdumiona
-No jasne.. a mógłbym wiedzieć o kim to jest?- zapytał
-Emm... czy wszystkie moje piosenki, muszą być o kimś?- powiedziałam niepewnie. Dało się to wyczuć więc bez problemu dokończył.
-No wiesz nie wszystkie, ale przede mną prawdy nie ukryjesz. Mów o kim- powiedział z uśmiechem
-No emm ten...piosenka jest o t...-nagle oboje usłyszeliśmy krzyk Oscara, że jeśli sie nie pospieszymy to spóźnimy się na autobus.  Szybko złapałam za torbę i razem z Ross'em wyszliśmy z mojego domu. Po drodze na przystanek dużo rozmawialiśmy, myślałam, że skończył z tą piosenką, zapomniał jednak się pomyliłam.
-A w końcu co z tą piosenką? Nie powiedziałaś o kim to?- odparł blondyn.
-Szlak-powiedziałam sobie w myślach. Co by tu wymyślić, a może powiedzieć prawdę? Może dzięki temu coś sie poprawi? Nagle znowu Ross cos powiedział.
-Rosie? Halo? Żyjesz?-zapytał śmiejąc się
-Tak, tak żyje, o patrz Steven, Matt i Angel są na przystanku!- Wykrzyknęłam. Podeszliśmy do nich i z każdym przywitałam się buziakiem w policzek. Angel co jakiś czas wysyłała mi sygnały i spojrzenia typu "laska, dawaj wyrywaj go", Steven pisał coś na swoim telefonie a Matt w ogóle mnie olał. Co się stało z tym człowiekiem?? Ja się pytam, czemu z dnia na dzień stał się taki oschły?
Muszę z nim to jakoś wyjaśnić, tak przecież nie może zostać.
Po kilku minutach przyjechał autobus i wszyscy pojechaliśmy do szkoły.
Nie będę zgłębiać was co się działo na lekcjach czy przerwach, bo cały czas przesiedziałam z Ross'em. Tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy od zerwania jego i Roxy. Właśnie co z Roxy? Kilka razy patrzyła się na mnie zabójczym wzrokiem, na każdym kroku próbowała mnie upokorzyć i uprzykrzyć życie ale na darmo, bo za każdym razem to ona była wyśmiana.
Około 15.00 skończyliśmy wszystkie lekcje i tym razem nie zwracając uwagi na Ross'a podbiegłam do Matt'a.
-Hej możemy pogadać?-zapytałam z nadzieją
-Mamy w ogóle o czym?- powiedział nie patrząc na mnie
-Proszę, nie chcę żeby tak było- powiedziałam błagalnie
-Dobrze..odprowadzę Cię- powiedział po czym dorzucił, że będzie czekał pod szkołą.
Ucieszyłam się w sumie, bo będę miała szansę odbudować nasze wcześniejsze relacje. Kiedy już zamykałam szafkę podszedł do mnie Ross.
-Chcesz mogę Cię odprowadzić- uśmiechnął się
-Dzisiaj nie musisz, wracam z Matt'em, musimy sobie dużo wyjaśnić. Ale jak chcesz możesz do mnie przyjść wieczorem- odparłam
-Eh, no dobrze to będę około 17.30, pasuje?- powiedział troszeczkę smutny
-No jasne- powiedziałam i pożegnałam się z nim buziakiem. Wybiegłam przed szkołę, tam czekał już Matt.
Ruszyliśmy więc w drogę powrotną, na początku była cisza ale po chwili zaczęłam niepewnie wypowiadać dane słowa:
-Co się z nami stało? Od dwóch dni traktujesz mnie jak powietrze- powiedziałam spuszczając wzrok
-To nie tak, też tego nie chcę ale nie dajesz mi wyboru- powiedział wciąż nie patrząc na mnie.
-jakiego wyboru? o co ci chodzi?- zapytałam zaskoczona.
-Chodzi o Ciebie i Ross'a. Od kąt zerwał z Roxy poświęcasz mu najwięcej czasu. Tak wiem minęły dopiero dwa dni, ale skoro dwa dni tak wyglądały to co dopiero reszta- i pierwszy raz mówiąc to spojrzał głęboko w moje oczy. Widziałam w nich ból, strach i łzy.
-To nie tak..Jesteś dla mnie bardzo ważny tak samo jak Ross, przepraszam jeśli w ogóle nie miałam dla Ciebie czasu, postaram się to zmienić.
-Po co mi takie obiecanki? On i tak będzie ważniejszy, mi nie będziesz poświęcała tyle czasu co jemu- widać było po nim, że jest wkurzony.
-Nie mów tak..- nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi słowami:
-Mówię prawdę, albo Ja albo on- powiedział stanowczo.
-Czy ty każesz mi wybierać, proszę nie rób tego
-Tak każę. Ja albo on, wybieraj
-Taki z ciebie przyjaciel? Nie potrzebnie w ogóle chciałam się pogodzić, pomyliłam się co do Ciebie, wybieram jego- powiedziałam i odeszłam zła jak osa.
To był cios poniżej pasa, wiedział co czuje do Ross'a i jeszcze kazał mi wybierać. Nie wiem co się stało z tym człowiekiem. Nigdy taki nie był.
Wróciłam szybko do domu i ogarnęłam wszystko co było nieposprzątane. Zajęło mi to z jakąś godzinkę. Spojrzałam na zegarek i była 16.30 więc postanowiłam iść na spacer. Założyłam trampki, włożyłam słuchawki i ruszyłam przed siebie. Szłam obok wielkiego parku gdy nagle mnie zamurowało, siedział tam...

*Z Perspektywy Ross'a
Była już godzina 16.40 więc zacząłem szykować się do Rosie. Założyłem zwykłą czerwoną koszulkę, spodnie i trampki. Może za dużo użyłem perfum, ale nie chcę śmierdzieć, tym bardziej przy niej..pomyślałem po czym troszeczkę się rozmarzyłem. Jednak szybko się ocknąłem i zszedłem na dół do rodzeństwa.
-Stary wylałeś na siebie wiadro perfum, czyżbyś szedł na randkę?- zapytał Rocky
-Niee, idę po prostu do Rosie- uśmiechnąłem się
-Po prostu do Rosie, a tak sie wyperfumowałeś hmm- odparła przez śmiech Rydel
-Nie chcę śmierdzieć...no wiecie- próbowałem wymyślić coś na szybko.
-Tak jasne, przed nami nic sie nie ukryje, i tak wiemy, że ona Ci się podoba.- powiedział z zadziornym uśmiechem Riker.
-Pff...no co..wy..No dobra może i mi sie podoba-w końcu się przyznałem
-Widać to po tobie młody- dodała Rydel
-A tylko piśniecie jej chociaż słówko-zagroziłem
-No dobrze dobrze- odparł Ryland.

*Z Perspektywy Rosie
Szłam obok wielkiego parku gdy nagle mnie zamurowało, siedział tam...Eliot. To przecież nie możliwe, on wyjechał, nie mógł tu być.
Nagle odwrócił się w moją stronę, wstał i zaczął do mnie podchodzić. Nic nie umiałam z siebie wydusić.
-Hej Rosie, kochanie jak dawno cie nie widziałem..- powiedział i posmyrał mnie po policzku
-Eliot co ty tu robisz? Zostaw mnie, nie jestem twoim kochaniem!-krzyczałam
-A nie pamiętasz tamtej nocy skarbie? Wróciłem specjalnie dla Ciebie-powiedział z cwaniackim uśmiechem
-Ja tego nie chciałam! Zmusiłeś mnie do tego, sam zrobiłeś to, czuje do Ciebie przez to obrzydzenie, ty jesteś chory człowieku!
-Z miłości do Ciebie, możemy to tu i teraz powtórzyć- powiedział przyciągnął mnie i zaczął namiętnie całować.
-Puszczaj mnie!- krzyknęłam i walnęłam go z liścia, po chwili zaczęłam drzeć się o pomoc
-O ty szmato- powiedział i mnie uderzył po chwili zaczął mnie rozbierać..to koniec, było za późno...

***
Koniec rozdziału drugiego ciąg dalszy w następnym!
Dziękuje, jeśli poświęciłeś/aś choć chwilkę na przeczytanie rozdziału 2:)
Pozdrawiam!
Kati


wtorek, 10 lutego 2015

~Rozdział 1 (The most ordinary Monday)

Osoby zakochane nie dostrzegają miłości 
dawanej im od innej osoby...


*Z perspektywy Rosie
-Rosie, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, Kocham Cię całym swoim sercem za wszystko co dla mnie robisz i zrobiłaś. Nie ma drugiej takiej- odparł Ross i lekko pogładził mój policzek. Czułam się spełniona, jedna łza spłynęła po moim policzku, a on szybko ją otarł i ciągle wpatrywał się we mnie.
-Ja Ciebie też bardzo kocham, od kąt się poznaliśmy jesteś moją jedyną myślą, snem czy skomponowanym utworem. - powiedziałam i przytuliłam się mocno do niego. Czułam jego zapach. Zapach tych perfum od których zawsze miałam ciarki na skórze. Moje ciało przeszył lekki, przyjemny dreszczyk. Ross kawałek się ode mnie odsunął, złapał mnie za podbródek i namiętnie mnie pocałował...
-Dryń...Dryń.. Dryń- zaczął dzwonić mój budzik ustawiony na 6.30.
-Niech to szlak..- pomyślałam i zwlekłam się z wygodnego łóżka. Miałam taki piękny sen a tu nagle dzwoni to dziadostwo. Wzięłam potrzebne mi na dzisiaj ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam, uczesałam i lekko umalowałam-jednym słowem po prostu się ogarnęłam.
Zeszłam na dół do kuchni, złapałam za miskę, wyjęłam mleko z lodówki i wzięłam płatki kukurydziane. No i codzienne śniadanie gotowe. Po zjedzeniu spojrzałam na zegarek była 7.30 akurat zdążę na autobus, pomyślałam wzięłam torbę, założyłam buty i wyszłam. Do przystanku nie miałam daleko tylko 5 minut drogi więc na luzie szłam słuchając muzyki. Kiedy już byłam na miejscu zauważyłam Matt'a i Stevena.
-Hejka- przywitałam się z nimi buziakiem w policzek. 
-Hej- powiedzieli równo
-Gdzie jest Angel?- spytałam zdziwiona, że blondynki jeszcze nie ma. 
-To nie wiesz? Angel i Riker zrobili sobie dzisiaj małe wagary u niej- parsknął śmiechem Matt
-Nie wiem, ale życzę miłej zabawy- odparłam uśmiechając się.
Po chwili przyjechał nasz autobus, szybko zapakowaliśmy się do niego i dojechaliśmy pod szkołę. Mam nadzieje, że dzisiaj będę musiała oszczędzić sobie widoku miziających się Ross'a i Roxy. Tak wiem, Ross jest moim przyjacielem, ale nawet nie wiecie jak to cholernie boli jak kochana przez Ciebie osoba jest zainteresowana twoim największym wrogiem szkolnym. Tak była moim wrogiem od kiedy sie poznałyśmy, nie dlatego że jest z Ross'em tylko dlatego jak traktuje ludzi. Nie ma do nich za grosz szacunku, kolejna pusta laleczka Barbie. 
Stałam przed szkołą gdy
nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos Rydel.
-Rosie! Rosie! Rosie! obudź się!- krzyczała mi do ucha.
-Auuć..- odparłam i złapałam się za ucho. Wiem, że mnie kochasz ale nie musisz mi krzyczeć do ucha- dodałam uśmiechając się.
-Taak, chciałabyś. Dobra opowiadaj co u Ciebie- powiedziała śmiejąca się blondynka.
Ahh ta Rydel, zawsze uśmiechnięta, zakręcona blondynka i za to ją kocham.
-A nic ciekawego, od wczoraj nic się nie zmieniło. 
-Idziesz z kimś na ten bal walentynkowy?
-Chyba ide sama bo na razie nikt mnie nie zaprosił- powiedziałam. W sumie nie było to dla mnie ważne. To tylko zwykły bal w walentynki. Nie będę przecież rozpaczać, że nie mam partnera, albo nie zostanę księżniczką tego balu. Nie jestem taka, żeby przejmować się taką mało istotną sprawą.
-Nie trać nadziei mała- powiedziała i przytuliła mnie
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje i wszyscy niczym bydło rzucili się do drzwi od klas.
-Ej duża muszę już iść na lekcje-powiedziałam, uśmiechnęłam się i pożegnałam z blondynką
-Po lekcjach wbijaj do nas to pogadamy-odparła idąc w stronę parku.
-No jasne że wbije- krzyknęłam.
Kocham ją, jest moją najlepszą przyjaciółka tuż po Angel. Cieszę się, że wtedy w centrum wpadłyśmy na siebie. Gdyby nie to, nie poznałabym tak wielkiej sercem osoby. 
Weszłam do klasy i zajęłam moje stałe miejsce w ostatniej ławce. Nie narzekałam na nic, w szkole byłam lubiana, nie miałam najgorzej. Kiedy już się usadowiłam przejechałam wzrokiem po całej klasie. Nagle zatrzymałam się na Ross'ie i Roxy, którzy szeptali sobie coś do ucha. Poczułam lekkie ukucie w klatce piersiowej. Czyżbym była zazdrosna? Tak byłam cholernie zazdrosna. Chciałabym być to ja. Ciągle zadaje sobie pytanie co on w niej widzi?. Wiem sama nie jestem idealna ale ona? Czyżby poleciał jak każdy na dupę, cycki i sprawy łóżkowe? Nie to nie w stylu Ross'a. Może jednak serio się w niej zakochał..

*Z perspektywy Ross'a
Sam nie wierzę, że to robię. Przecież ja jej nie kocham, ona jest tylko pustą lalką z dużą ilością tynku na twarzy. Po co to robię? Otóż jest kolejna dziewczyna, na której cholernie zależy mi od jej poznania. Od początku gdy ją zobaczyłem i bliżej poznałem. Od początku wiedziałem, że jest inna niż wszystkie, że jest tą wyjątkową. Pewnie domyślacie się o kogo chodzi, tak chodzi o Rosie Hughes. To ją kocham i to z nią chciałbym spędzać cały wolny czas. Czemu zaś jestem z inną? Odpowiedź jest prosta, chciałem sprawdzić czy będzie zazdrosna. Ale dłużej tak nie mogę, nie chodzi mi o to żeby od razu wyznać jej uczucia bo tego na razie nie mam w planach, za bardzo się boję. Chodzi mi o Roxy, muszę to w końcu zakończyć, bo nie odczepi sie już do końca życia.
Niedługo zbliża się bal, mam nadzieję, że uda mi się zaprosić Rosie a nie Roxy.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Barbie.
-Kotku a jak z balem?
-Co z balem?- spytałem zdziwiony
-No musimy przecież wybrać dla ciebie garnitur i iśc po jak najlepszą suknie. - powiedziała z tym swoim głupkowatym wyrazem twarzy. Boże była taką tępą dziewczyną, że gorszej nie widziałem.
-A czy my w ogóle idziemy razem na bal?- spytałem obojętnie
-No jesteśmy razem tak więc to chyba normalne- powiedziała zdziwiona
-Nie jesteśmy razem, to koniec Roxy odparłem prosto z mostu.
Po chwili zadzwonił dzwonek więc jak najszybciej sie spakowałem i wyszedłem z klasy zostawiając za sobą zdumioną Roxy. W końcu pozbyłem się tej przyssawki. Nie wierzę jak ja mogłem ją całować, przytulać czy cokolwiek z tych rzeczy,fujj. Na sama myśl o tym rzygać mi się zachciało. Poszedłem pod klasę chemiczną, rzuciłem plecak pod ścianę i poszedłem usiąść na oknie.
Odwróciłem głowę w stronę ulicy i zacząłem uważnie obserwować teren, rozmyślając o Rosie.
-Hejka blondasku- powiedziała dziewczyna, która obok mnie stanęła. Tak to była Rosie, wszędzie poznam ten cudny głos.
-Hej mała- powiedziałem i przywitałem się z nią buziakiem w policzek
-Czemu tak sam siedzisz na oknie?- spytała
-A wiesz, jakoś tak nie mam humoru- powiedziałem i przejrzałem ją od góry do dołu. Jak zawsze idealna, miała na sobie czarne rurki, najzwyklejsze trampki, białą bluzkę i jeansową kurteczkę, na twarzy miała lekki makijaż, który idealnie podkreślał jej oczy i policzki.
-To może ja Ci nie będę przeszkadzała- powiedziała i chciała odchodzić ale złapałem ją za rękę.
-Co ty, Ty nigdy mi nie przeszkadzasz w końcu jesteś moją przyjaciółką- dodałem i puściłem do niej oczko. Uśmiechnęła się i zaczęła mówić.
-To dobrze, bo dzisiaj cały dzień mnie będziesz widział- zaśmiała się. Kochałem jej śmiech, wszystko w niej kochałem.
-jak to?- zapytałem zdziwiony jednocześnie pełny nadziei.
-No bo idę dzisiaj do was, pogadać z Rydel więc pewnie sobie dłużej posiedzę.
-O to bardzo się cieszę, mogę z tobą usiąść na chemii?- zapytał
-To nie siedzisz z Roxy?-zapytała zdziwiona
-Zerwałem z nią, i to tyle. Sam nie wiem czemu z  nią byłem, jest zupełnie inna niż ja. Zbyt lalkowata- powiedziałem i oboje się zaśmialiśmy.
-No więc możesz- słodko się uśmiechnęła.

*Z Perspektywy Rosie
Zerwał z nią? W końcu przejrzał na oczy, tak bardzo się z tego cieszę. To jest nie do opisania ale uśmiech sam próbuje wkraść mi się na twarz. Teraz może mam u niego szansę, muszę się jeszcze bardziej zbliżyć do niego. Mam nadzieję, że jednak coś z tego wyjdzie. Nie ukrywajmy, jest to najlepszy dzień mojego życia. Całą chemię rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, śmialiśmy się i rzucaliśmy w ludzi papierkami. Każdą przerwę spędziliśmy w swoim towarzystwie. Cały dzień robiliśmy coś wspólnie, nie zwracaliśmy na nic uwagi, liczyła się tylko nasza dwójka. Ni stąd ni zowąd Matt stał się dla mnie chamski i oschły. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Zachowywał się trochę jakby był zazdrosny.. nie, to nie możliwe, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Znamy sie od zawsze, razem lepiliśmy babki z piasku i razem dorastaliśmy. Był dla mnie jak brat i to wszystko, nic więcej. Kiedy już zabił ostatni dzwonek wszyscy zbiegli do szatni aby w końcu wyjść z tej szkoły. Mi i Ross'owi jakoś tak za bardzo się nie spieszyło. Tak czy tak mieliśmy dodatkowo wracać do jego domu. On poszedł do swojej szafki zostawić książki a ja do swojej. Dosłownie minutę po tym jak wpisałam kod pojawiła się przy mnie Roxy.
-Proszę, proszę, proszę, któż to taki.- powiedziała zezłoszczona
-O boze znowu ty, puder Ci się skończył i nie masz się czym pomalować, że naruszasz moją przestrzeń prywatną?- spytałam wkładając książki do szafki
-Posłuchaj mnie przybłędo odczep sie od mojego misia, a dam ci spokój. - zagroziła
-Po pierwsze nie mów na mnie przybłęda, Po drugie zerwał z tobą więc o co ci chodzi, to nie moja wina po trzecie na sam twój widok chce mi sie rzygać więc najładniej jak tylko proszę "Spierdalaj" ode mnie- powiedziałam i sarkastycznie się uśmiechnęłam.
-Nie wiesz w co się pakujesz moja droga- powiedziała
-Za to ty nie wiesz co wpakujesz sobie do ust następnym razem. Poszukaj czegoś w klubach albo na drodze, tam na pewno zarobisz dużo hajsu- dokończyłam, zamknęłam szafkę i udałam się przed szkołę. Tam czekał już na mnie Ross, który od razu zapytał.
-Co tak długo?
-A no wiesz korki- powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.
-Może masz chęć na loda?- zapytał i uśmiechnął się, na co wybuchnęłam śmiechem.
-Co? Powiedziałem cos nie tak?- zapytał po czym sam wszystko ogarnął i również zaczął rechotać ze śmiechu.
-Chodziło mi o te budkę- powiedział przez śmiech i wskazał palcem w dane miejsce.
-No może chcę- powiedziałam i uśmiechnęłam się
Podeszliśmy z Rossem do budki i zamówiliśmy lody, on wziął czekoladowe a ja jak zwykle truskawkowe. Potem znowu ruszyliśmy w stronę naszego celu. Oczywiście droga minęła nam w miłej atmosferze. Ciągle o czymś gadaliśmy, mieliśmy ze wszystkiego bekę, Stało się również to że pół mojego loda wylądowało na jego twarzy i koszulce a jego pół na moich spodniach i nosie. Uwielbiam go, jest ideałem i będzie już do końca. W końcu doszliśmy na miejsce. Ross wyjął kluczyki przekręcił zamek. Drzwi się otworzyły i oczywiście jak na dżentelmena przystało przepuścił mnie w drzwiach. Znałam już cały dom i mogłam się tu czuć jak u siebie, więc od razu poszłam do salonu. Siedzieli tam wszyscy oprócz Rikera, który jak podejrzewałam siedział jeszcze u Angel. Przywitałam się z każdym i poszłam razem z Rydel do jej pokoju. Rozmawiałyśmy, obgadywałyśmy każdego i oglądałyśmy filmy. Obejrzałyśmy "Kopciuszka w rytmie miłości".
-Ahh ten Freddie Storma co tu gra jest taki idealny- rozmarzyła się Rydel
-Ejejej ty masz przecież Ellingtona- powiedziałam i obie się zaśmiałyśmy
-Ej Rosie, mam nietypowe pytanie- powiedziała spuszczając wzrok
-No wal śmiało- powiedziałam i zachęciłam ją do zapytania
-Podoba Ci się może mój brat Ross?- zapytała i spojrzała na mnie
-Hmmm... Emmm.. No...Ten...Nie podoba mi...się- powiedziałam jąkając się
-czyli tak- powiedziała rozpromieniona Rydel
-Nie, no co ty- próbowałam skłamać ale na darmo. Niech to szlak, czemu nie urodziłam się idealną oszustką.
-Podoba Ci się, mnie nie oszukasz.
-No dobra no może i tak ,ale Rydel proszę Cię, nie mów mu za nic w świecie okay?- powiedziałam błagalnie
-Ajaj kapitanie!- zasalutowała po czym obie się zaśmiałyśmy. Chodźmy do nich na dół-dodała
-Zgadzam się z tym- powiedziałam i zeszłyśmy na dół. Resztę czasu spędziliśmy wszyscy razem (oprócz Rikera) w salonie śmiejąc się i śpiewając karaoke. 

*Z Perspektywy Angel
-Dziękuje Riker, to najlepsze wagary w moim życiu- powiedziałam przytulając się niego.
-Do usług skarbie, Kocham Cie najmocniej- odparł i pocałował mnie w głowę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Cię mam.- powiedziałam i rozmarzyłam się.
-Ja tak samo- powiedział. Nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić-dodał i uśmiechnął się.
-Riker a oni wszyscy nie będą się o Ciebie martwić, że tak długo Cię nie ma?-zapytałam przestraszona
-No co ty, jestem już dorosły i odpowiedzialny za siebie, nie muszą się martwić.
-No dobrze to co może obejrzymy jakiś film?-zapytałam
-Mam lepszy pomysł- powiedział, po czym oboje się ubraliśmy i zeszliśmy na dół. 
-Teraz niestety muszę zawiązać Ci oczy- dodał i przepasał mnie czarną chustką, przez którą kompletnie nic nie widziałam. 
-A powiesz dokąd idziemy?- zapytałam z nadzieją
-To niespodzianka- odpowiedział i zaśmiał się. Po 15 minutach doszliśmy na miejsce.
Riker odwiązał chustkę a moim oczom ukazał się mały staw z polaną. Było tam tak pięknie, wokół drzewa i różne kwiaty, kaczki i ciemny obraz nieba z gdzieniegdzie umieszczonymi gwiazdami. Usiedliśmy na kocu na małym pomostku i zrobiliśmy sobie piknik. Było tak cudownie, rozmawialiśmy i patrzyliśmy się głęboko w nasze oczy. Po kilku minutach Riker wyjął gitarę, którą wcześniej wziął ze sobą i zaczął grać kawałek piosenki Pass me by.
Remember that trip we took in Mexico
Hangin’ with the boys and all your senioritas
I never spoke up, yeah never said hello
But I keep on trying to find a way to meet ya’

I was chillin’
You were with him
Hooked up by the fire
Now he’s long gone
And I’m like so long

Now I got my chance
Now I, now I got my chance

Like DAMN 
You could be the one that could mess me up
You could be the one that’ll break me me (Damn)
All them other girls said they had enough
You could be the one that’ll take me
I was solo, living YOLO
‘Til you blew my mind
Like DAMN
You could be the one that could mess me up
I can’t let you, can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by

I was tryna play too cool to get caught up
Like too fun, too young to fall to pieces
I know a girl like you can’t ever get enough
So I’m addicted, trippin’
Tryna get you to see this

The way I need you
Like I’m see-through
Dancin’ out my pants
Got you shookin’ 
Caught you lookin’

Now I got my chance
Now I, now I got my chance

Like DAMN 
You could be the one that could mess me up
You could be the one that’ll break me me (Damn)
All them other girls said they had enough
You could be the one that’ll take me
I was solo, living YOLO
‘Til you blew my mind
Like DAMN
You could be the one that could mess me up
I can’t let you, can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by

Bridge
It’s like everywhere I look
And everywhere I go
A million other guys keep staring 
And I know that
I could be yours 
And you could be mine
I just can’t let you pass me by, by, by

It’s like everywhere I look
And everywhere I go
A million other guys keep staring 
And I know that
I could be yours 
And you could be mine
I just can’t let you pass me by, by, by

Like DAMN 
You could be the one that could mess me up
You could be the one that’ll break me me (Damn)
All them other girls said they had enough
You could be the one that’ll take me
I was solo, living YOLO
‘Til you blew my mind
Like DAMN
You could be the one that could mess me up
I can’t let you, can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by

I can’t let you pass me by
 -Jejku Riker, to było wspaniałe, dziękuje ci za to- powiedziałam i złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku.

*Z Perspektywy Rosie
Wróciłam do domu, oczywiście Ross mnie odprowadził i zadeklarował się, że przyjdzie po mnie rano. Mój szalony blondasek. Dzisiejszy dzień okazał się być lepszy niż się spodziewałam. Nie mogłam uwierzyć że z dnia na dzień tak zmieni się obrót spraw. Weszłam więc przywitałam się z moim rodzeństwem, i od razu poszłam na górę do swojego pokoju. Zasiadłam z gitarą na łóżku i zaczęłam komponować piosenkę. Wcześniej miałam blokadę, a teraz poszło z górki. W mgnieniu oka napisałam piosenkę, którą zatytułowałam "Extra Ordinary". Kiedy już skończyłam swoją pracę, umyłam się, przebrałam w piżamę i położyłam się spać.

Czasami coś najnormalniejszego 
może wydać nam sie najdziwniejsze...

****
Hejka!
Witam Was w moim pierwszym rozdziale! Mam nadzieję że choć trochę wam się spodoba. Na razie rozdziały będę dodawała regularnie w tych godzinach albo wcześniejszych, znaczy postaram się aby tak było. Przeczytałeś i spodobało Ci się? Skomentuj, wyraź swoje zdanie:)
Pozdrawiam!
Kati:)





poniedziałek, 9 lutego 2015

~Prolog (The beginning of history)

Każda historia ma swój początek..



Kim jestem? Co robię, gdzie chodzę do szkoły, z kim sie koleguje, jakie jest moje zycie?
Od czego by tu zacząć...Pewnie chcielibyście wiedzieć wszystko od początku, no więc nazywam się Rosie Hughes, tak ta Rosie Hughes która przyjaźni się z całym R5.
Jak to się stało?
Otóż był to czysty przypadek, idąc ulicą wpadłam na Rydel.
Zaprzyjaźniłyśmy się, złapałyśmy świetny kontakt. Potem doszło jeszcze jej rodzeństwo i moi znajomi, przez co tworzymy najlepszy team.
Hmm zapomniałam o jednej najważniejszej rzeczy, moja historia od tego spotkania tkwi wciąż przy jednym obiekcie moich westchnień..Ross, tak Ross Lynch.
Nie wiem jak to się stało, nie chciałam do tego dopuścić ale gdy tylko go zobaczyłam.
Potem złapałam z nim bardzo dobry kontakt.
Niestety.. jestem dla niego tylko jak siostra, woli tą swoja lalkowatą Roxy, czasami nie wiem gdzie on ma oczy albo mózg, ale na zawsze pozostanie moim kochanym Ross'em. Mieszkam z rodzicami w LA juz od urodzenia.
Bardzo uwielbiam to miasto, i to co tu mam. Gdyby nie oni wszyscy moje życie byłoby jeszcze nudniejsze niż nasza pani od matmy tłumacząca jeden przykład gestykulując całą lekcję. Od urodzenia znam się z moją Angel, Mattem i Stevenem. Oni zawsze byli przy mnie w najtrudniejszych momentach. Bardzo pomogli mi po sytuacji którą przeszłam z Eliotem.. Otóż co się wydarzyło? Długa historia i nie wiem czy jestem gotowa aby wam o niej teraz opowiedzieć. Była to dość smutna i do dzisiaj pamiętliwa sytuacja...bolesna.
Nie nie chodzi tu o żadne zerwanie czy nawet miłość aczkolwiek coś spokrewnionego z tym wszystkim.  Dobra koniec teraz czas na coś o szkole.
Szkoła, znienawidzone miejsce przez większość (czytaj: wszystkich) uczniów. Marnowanie czasu, chęci, humoru i codziennego spania. Tak jestem leniwa, jeśli chodzi o spanie, mogłabym leniuchować do 16 byle żeby chociaż raz normalnie wypocząć.
Dobra lecimy dalej, co tu jest.. pytanie o rodzicach.
Ah no więc tak Tata i Mama którzy są bardzo zapracowani, wiecie pewnie o co mi chodzi. Rozpieszczane dzieci którym nawet nie poświęcają tych 15 minut na rozmowę o czymkolwiek np: co robiliśmy dzisiaj, jakie mamy plany. Ale nie od rana do wieczora poza domem, czasami nawet sie zdarzy, że jadą w jakąś długą podróż biznesową. Nawet nie wiecie ile bym dała żeby to zmienić.
Kolejne pytanie,
Zainteresowania.
To chyba wiecie nie muszę nic o tym opowiadać. Powiem tylko tyle:
1.komponuje
2.śpiewam
3.gram
4.chodzę na sesje zdjęciowe
Wszystkie moje codzienne zainteresowania opisane dla was w kilku punktach.
Zostało nam ostatnie pytanie..
cel?
Otóż moim celem jest podążanie za własną ścieżką i bycie taką jaką jestem.
Chcę być po prostu szczęśliwą osobą którą otaczają prawdziwi przyjaciele, niczego więcej nie pragnę.
No to chyba jest tak zwany "The end" mojej historii, którą wam jak najprościej sie dało skleiłam w kilkanaście zdań.