wtorek, 24 marca 2015

~Rozdział 8



*Z Perspektywy Rosie
Idę przed siebie, nawet nie wiedząc do kąt. Wszystkie ulice wydają mi się takie same tak jakbym krążyła w kółko. Nagle zauważam przed sobą chłopaka. Wysoki blondyn odwraca głowę w moją stronę, a obok niego stoi pewna brunetka.To nie możliwe, przecież to Ross z jakąś inną. Czuje jak moje oczy zaczynają mnie piec. To tylko sekundy kiedy zaczęłam płakać jak bóbr. Uciekłam najszybciej jak umiałam. Jak on mógł całować inną, nigdy mu nie wybaczę. Moje życie w przeciągu kilkunastu minut legło w gruzach i nie wiem co robić dalej..
-Ej słonko nie płacz, proszę- usłyszałam nad sobą dobrze znany mi głos.Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej i przez kilka sekund analizowałam co właśnie się wydarzyło. Na szczęście był to tylko sen a raczej najgorszy z możliwych koszmarów.
-Nie to nic, tylko zły sen- odparłam wycierając łzy z moich policzków.
Blondyn nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w czoło i kazał mi sie ubierać bo idziemy na ten casting. No tak, gdyby nie on zapomniałabym o tym.

*Z Perspektywy Ell'a
Wstałem ubrałem się, dałem buziaka w policzek śpiącej Rydel i wyszedłem do domu. Kocham ją ale brakuje mi tego co kiedyś łączyło mnie z Kelly. Co do niej, to po spotkaniu dzwoniła kilka razy ale nie chciałem odbierać i muszę się tego trzymać. Tak Ell jesteś stuknięty. Masz przy sobie tak wspaniałą i utalentowaną dziewczynę a ty myślisz o swojej byłej. Pięknie, chyba gorzej być nie mogło. Idąc zauważyłem Matt'a i byłą Ross'a siedzących na ławce i gadających o czymś.
-E tam, to normalnie- stwierdziłem i udałem sie kilka kroków w przód. Zaraz, zaraz co?!! Matt i ta Ro..Roxy chyba, rozmawiają? Postanowiłem więc podejść do nich tak aby usłyszeć kawałek rozmowy. Jakby co to byłem schowany za drzewem a nie tak po prostu stałem sobie przy nich.
-No więc od jutra zaczynamy nasz plan aby rozdzielić mojego kochanego Ross'ia z tą wywłoką
-Okej, ale bez takich..nie jest wywłoką i nie pozwalam Ci tak o nie mówić- warknął
-Ale to prawda kotku, dobra ja już będę lecieć, jak coś trzymaj sie planu- powiedziała i odeszła. Jaki plan? O co w tym chodzi? Po co chcą rozdzielić Ross'a bodajże z Rosie? Muszę im o tym powiedzieć zanim coś złego się stanie.

*Z Perspektywy Rosie
-Ross, stresuje się i to bardzo. A co jak się pomylę? Zapomnę tekstu? Albo co gorsza stane nieruchomo w jednym miejscu?- zaczęłam panikować
-Spokojnie, będzie dobrze. Wierzę w Ciebie mała i jak będziesz na scenie myśl o czymś co sprawia Ci radość. To na pewno Ci pomoże- odparł z uśmiechem
-dziękuje, że przy mnie jesteś- powiedziałam i przytuliłam się do niego. Chwile po tym oboje usłyszeliśmy Matt'a.
-Hej wam!- powiedział z uśmiechem
-Hej- odpowiedzieliśmy równo z Ross'em. Nagle drzwi otworzyły sie z hukiem a w nich stała kobieta w średnim wieku w czarnej spódnicy, białej bluzce i czerwonych okularach na nosie. Miała pomalowane usta na czerwono i pieprzyk na policzku, wyglądała w sumie przyjaźnie ale pozory mogą mylić. Włosy miała spięte w wysokiego koka z toną lakieru, a na nogach szpilki w panterkę. Musze przyznać że jak na swój wiek wygląda nieźle.
-Rosie Hughes- wyczytała a ja poczułam wielką gulę w gardle.
-Czy jest Rosie Hughes?- powtórzyła kobieta rozglądają się po sali.
-Tu..Tutaj jestem- powiedziałam niepewnie
-Ohh więc chodź, nie masz się czym stresować- powiedziała i posłała mi ciepły uśmiech. Tak jakby zrobiło mi się lepiej na sercu, to miłe z jej strony.
No więc dobra, weszłam i zatrzymałam się na środku sceny. Przede mną na widowni była trójka osób podajże jury do których dołączyła owa kobieta która wywołała moje imię.
-Zaczynaj-powiedział jakiś w miarę młody chłopak.
No dobra powiedziałam to co miałam, zaśpiewałam jakąś piosenkę i usłyszałam brawa ze strony osób w jury.
-Cudownie! Właśnie takich osób szukamy! Masz rolę Jessici Olsen!- krzyknął siwy mężczyzna również należący do tej całej czwórki.
Po chwili dostałam scenariusz, wszyscy wytłumaczyli co i jak i kiedy mam sie stawić na pierwszy dzień na planie.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do poczekalni, gdzie powinien czekać na mnie Ross. Nie pomyliłam się, siedział tam ze wzrokiem wlepionym w swoją komórkę. Ciekawe z kim on tam pisze. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Kiedy mnie zobaczył momentalnie odskoczył i szybko schował telefon. To dziwne.. ale nie ważne.
-I jak było?- zapytał łapiąc mnie za rękę
-Dostałam się- powiedziałam i wyszczerzyłam się najbardziej jak umiałam.
-To świetnie! Gratulacje! Chodź idziemy do nas, inni też sie ucieszą i uczcimy to-powiedział dając mi buziaka w policzek.
-Rosie! Rosie!- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i za mną stał Matt.
-Dostałaś się?-zapytał
-Tak a ty?- krzyknęłam szczęśliwa
-Też się dostałem!- powiedział i mocno mnie przytulił, Oczywiście odwzajemniłam uścisk, w końcu był moim przyjacielem.
-Ja muszę lecieć, idziemy z Ross'em świętować, do zobaczenia jutro na planie!- krzyknęłam odchodząc.
-Do zobaczenia- powiedział i poszedł w drugą stronę,

*Z Perspektywy Ross'a
Czekałem tak już dobre 30 minut na Rosie, gdy nagle dostałem sms'a. Był on od Ell'a. Ciekawe o co chodzi.
E: Stary, uważaj na Matt'a i Roxy, widziałem ich w parku i mają jakieś plany.
R: Jakie plany? O czym ty mówisz? Ile jadłeś słodyczy?
E: Nie jadłem wgl, no dobra może tylko czekoladę, ale na własne uszy słyszałem jak planują rozdzielić Ciebie i Rosie.
R: Ale to nie możliwe... Matt to jej przyjaciel..
E: który kompletnie nie trawi twojej obecności, a Roxy twoja ex? Myślisz , że nie chce do Ciebie wrócić?
R; Co racja to racja, dzięki stary. Będę ostrożny.
Po chwili zauważyłem obok siebie Rosie, więc szybko odskoczyłem na bok i schowałem telefon, chyba coś podejrzewa. Dobra na razie nie może się o tym dowiedzieć.
Powiedziała, że się dostała, byłem przez to mega szczęśliwy. Nawet nie wiecie jaka to radość, kiedy widzisz uśmiech na twarzy ukochanej osoby. No ale dobra, razem z Rosie wróciliśmy do reszty rodzeństwa aby im sie pochwalić jej nową rolą. Najgorsze jest tylko to, że Matt też się dostał. Może to jest część ich planu? My wyjeżdżamy, nie wiadomo co sie może stać. Mam nadzieję, że zostanie tak jak jest, bo po trasie zamierzam poprosić Rosie, żeby była moją dziewczyną.
Kiedy weszliśmy do domu usłyszeliśmy przeraźliwe krzyki z salonu. Szybko tam pobiegliśmy i zobaczyliśmy moje rodzeństwo i Angel ( czyt. małpy) rzucających się poduszkami i wszystkim co było pod ręką. Dobrze, że kiedy nas zobaczyli zaprzestali tego, ale współczułem Rosie bo teraz wszyscy rzucili się na nią z pytaniami typu : "jak poszło?", "dostałas sie?".
Kiedy tylko poznali odpowiedź zaczął się ryk. Rydel z Angel skakały razem z Rosie jak głupie a chłopcy tańczyli swój taniec szczęścia. Wziąłem telefon Rosie który był pod ręką i zacząłem ich nagrywać. Prawie posikałem się widząc te ich radość. niespodziewanie jej telefon zabrzęczał, dostała wiadomość. Spojrzałem na nią a był to Steven.
S: Będę u Ciebie o 21 bo musimy pogadać, musisz wiedzieć coś o Matt'cie. Trzymaj sie mała.
Kiedy to przeczytałem od razu nie mówiąc nic Rosie, odpisałem za nią, że sie zgadza i szybko to usunąłem.
*Z Perspektywy Rosie
Ta banda kochanych małpoludów rzuciła się na mnie niczym Rocky na żelki. Tak właściwie to Rocky chyba rzucił się na mnie jakby chciał mnie zjeść ale nie ważne.
-Rocky, Hold up, nie gryź mnie- powiedziałam śmiejąc się
-Sorry za mało żelków dzisiaj zjadłem- powiedział i usiadł z powrotem na kanapę przed telewizorem. Po chwili dołączyliśmy do niego wszyscy i razem oglądaliśmy seriale Disney'a. Niepokoiło mnie trochę zachowanie Ross'a ale dobra może to nic takiego, tylko teraz sie tak zachowuje. Zbliżała się 20 więc postanowiłam wracać do domu. Ross chciał mnie odprowadzić ale powiedziałam, żeby nie szedł tylko odpoczął sobie. W końcu i tak mam niedaleko, więc dla mnie to nie problem.
Kiedy już weszłam do domu, rodziców jak zwykle nie było. W środku zastałam tylko moje rodzeństwo z którym się przywitałam i posiedziałam z nimi w salonie. Wybiła godzina 21 i zabrzmiał dzwonek.. Hmmm dziwne, kto przy zdrowych zmysłach chce nawiedzać mnie i mój spokój.
Poszłam otworzyć a tam zobaczyłam Steven'a.
-hej, co ty tu robisz?- zapytałam
-Hej, no mieliśmy pogadać- powiedział i wszedł.
Eh nic mi nie wiadomo, że mieliśmy pogadać, ale no dobra niech już będzie, poświęcę mu troche czasu. Niech zna łaskę pana.
-Bo tu chodzi o Matt'a- powiedział
-Co z nim jest?
-Rosie, on się mnie pytał co ma zrobić aby rozdzielić Ciebie i Ross'a, a teraz planuje cos z Roxy, uważaj.
-Co? Ale jak to? Nie to nie możliwe.. nie wierze w to...
-Rosie uwierz, zobaczysz kiedy zaczną dziać się kłopoty. Uważajcie na siebie z Ross'em.- powiedział i wyszedł.
Co ale jak to możliwe? przecież Matt taki nie jest..chociaż kto wie?..

Jeżeli nie ufasz ważnej dla Ciebie osobie
to tak na prawdę jej nie kochasz...
***
Witam miśki!
Przepraszam, ze rozdział dopiero teraz, tak wiem miał być w sobotę ale było tyle na głowie, dzień otwarty w gimnazjum dla pierwszaków i razem z dziewczynami oprowadzałyśmy przyszłych pierwszoklasistów, potem wypad do złotych a w niedziele na kręgielni. Dodatkowo kompletnie nie miałam weny, kiedy siedzie na lekcjach to wiem co dokładnie napisać, ale kiedy wracam to całkowicie o tym zapominam, ehh głupie uczucie.
W następnym rozdziale:
*Wyjazd Ross'a
*Jak Rosie zniesie ten wyjazd*
*dziwna wiadomość
*Rydellington
*Powrót chłopców z 1D.
*Czy obydwoje będą uważać na Roxy i Matt'a?
Życzę miłego czytania!
Pozdrawiam Kati <3








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz