wtorek, 12 maja 2015

~Rozdział 11

     Czas zacząć grę?

*Ellington POV
Nie wiem czy dobrze zrobiłem, nie wiem kompletnie czy to dobra decyzja ale moje serce ciągnie tylko Rydel. Zostanę przy niej do końca i będziemy razem szczęśliwi, czas zakończyć rozdział z Kelly na dobre, tak to jest to czego teraz potrzebuje. Szybko wyszedłem i udałem się do pokoju blondynki, chciałem zaprosić ją dzisiaj na randkę. Zapukałem i gdy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem do środka, szczerze się uśmiechając.
-Hej skarbie, co powiesz dzisiaj na spacer po Hiszpanii i kolacje w jednej z najlepszych knajpek w okolicy?- zapytałem Rydel zamykając ją w niedźwiedzim uścisku.
-Em noo... nie wiem czy to jest dobry pomysł- zaczęła się jąkać.
-Jak to? Co się stało?
-Ja wiem wszystko, wiem, że zastanawiałeś się nad tym czy wybrać mnie czy Kelly. Rocky papla wszystko mi powiedział- odparła cicho, odsuwając się ode mnie.
-Czyli my..
-Tak, to koniec Ell, możesz być teraz z Kelly do woli ja spróbuje natomiast szczęścia przy boku kogoś innego.
-Ale Rydel, ja wybrałem Ciebie, to Ciebie Kocham nie ją.
-Dobre sobie, gdybyś naprawdę mnie kochał nie zastanawiałbyś się którą z nas wybrać- zaczęła krzyczeć i płakać.
-Daj mi to zmienić, proszę Ryd.- powiedziałem padając na kolana
-Nie.. to koniec- powiedziała
-Dlaczego? Mogę to naprawić proszę!
-Umówiłam się już z kimś przepraszam- odparła i weszła do swojej łazienki.
Wyszedłem trzaskając drzwiami. Świetne rozpoczęcie dnia, no po prostu zajebiście.
Pełen złości i smutku wyciągnąłem telefon. Zadzwoniłem pod dobrze mi znany numer i oczekiwałem aż osoba po drugiej stronie słuchawki odbierze.
-Halo?- usłyszałem
-Hej- odparłem
-Hej, czemu dzwonisz?
-Chciałem Ci powiedzieć, że tak.
-Co tak?
-Dajmy sobie jeszcze jedną szansę Kelly
-Ohh nawet nie wiesz Elluś jak się ciesze- odparła
-Ja też, Kocham Cię- powiedziałem i rozłączyłem się.

*Rosie POV
-CIĘCIE! ŚWIETNA ROBOTA! TERAZ PRZERWA!- usłyszałam głos reżysera wydobywający się z megafonu.
Po skończonej kolejnej scenie najszybciej jak się dało wybiegłam do garderoby, Znowu to samo, kolejna nakręcona scena, bieg do garderoby i płacz. Nie mogę o tym wszystkim zapomnieć, kocham go a on robi mi takie świństwo. Co ja mu takiego zrobiłam, że teraz całuje się z Laurą Marano? Nagle zaczął dzwonić mój telefon, kolejny już raz dzisiaj był to Ross. Chciałam odrzucić ale coś mi na to nie pozwoliło. Niespodziewanie odebrałam telefon.
-Czego?-warknęłam
-Rosie odebrałaś, martwiłem się o Ciebie- krzyknął
-Dobre sobie, a jak tam twoja Laurunia co?- odparłam
-To nie tak. Daj mi to wytłumaczyć, To wszystko jest ustawiane, to wymyślił nasz menager aby zdobyć rozgłos.
-Takie bajeczki to wciskaj komuś innemu, nie dzwoń- rozłączyłam się i znowu zaczęłam płakać, A co jeśli on mówi prawdę? Może dam mu się wytłumaczyć? Nawet nie dałam mu chwili na opowiedzenie całej tej historii. Chciałam oddzwonić ale coś było nie tak. W ruchomej szafie na ciuchy coś się poruszyło. Światło zaczęło migać, a potem coś zaczęło stukać. Byłam przestraszona.
Czułam się jak w jakimś horrorze. A może mnie tylko wkręcają i zaraz wyskoczy jakiś aktor, piosenkarz krzycząc "Mamy Cię!"? Może to sen i to wszystko się nie wydarzyło?
Przesunęłam się bliżej toaletki, która jako jedyna normalnie oświetlała kawałek przestrzeni przede mną.
-No kogo my tu mamy?- usłyszałam głos z końca pokoju. Ten sam gruby, zachrypnięty głos co w słuchawce.
-Czego ode mnie chcesz?- zapytałam jąkając się
-My tylko pogramy w małą grę. Ty będziesz marionetką a ja będę cie kontrolował i sterował tobą, co ty na to?- powiedział przybliżając się do mnie. Teraz zauważyłam coś czego nie chciałabym nigdy zauważyć. Bandyta w prawej ręcę trzymał broń.
-Co boisz się?- zapytał cynicznie sie uśmiechając.
-Nie- odparłam ale zabrzmiało to nie tak pewnie jak chciałam.
-Widze to w twoich oczach Rosie- powiedział po czym uniósł mój podbródek i przyłożył spluwę do mojej skroni.
-Proszę nie rób tego- wyjąkałam i zamknęłam oczy aby nie widzieć co się właśnie dzieje.
-A co ja z tego będę miał?- zapytał
-Pierdol się popaprańcu!- usłyszałam po czym szybko otworzyłam oczy. Zobaczyłam przed sobą leżącego na ziemi napastnika i zmartwioną Angel trzymającą w ręce jaką metalową statuetkę.
Szybko wtuliłam się w nią i zaczęłam łkać. Ktoś chciał mnie zabić, ale po co? Dlaczego akurat mnie, czemu to wszystko przytrafia się tylko mnie? Po jakiś kilku minutach reżyser zawołał nas na plan. W miarę się ogarnęłam i ruszyłam do głównego holu wraz z blondynką. Tamtym kolesiem zajeli się ochroniarze, którzy zaprowadzili go przed studio i przekazali w ręcę policji. Mam nadzieję, że to juz koniec wszystkich szantażów.

*Ross POV 
Siedziałem spokojnie razem z braćmi w pokoju moim i Riker'a. Rosie na pewno mi nie wybaczy, co ja narobiłem. Chłopcy ciągle próbują coś do mnie mówić, rozśmieszać mnie a ja kompletnie mam to gdzieś i myślami jestem przy niej. Co robi, jak bardzo cierpi i czy kiedyś mi wybaczy. Wiecie co jest najgorsze? To, że Laura po wywiadzie poprosiła mnie na słówko i opowiedziała, że na prawdę mnie kocha. Co jak co, ale to mną wstrząsnęło. Była tylko i wyłącznie moją przyjaciółką, więc po za ustawką nie było o niczym mowy. Nagle wszyscy usłyszeliśmy telefon Rik'a.
-Halo? Tak. W porządku a tam kotku? Tak też Cię kocham. Co się stało? Ale jak to? Wszystko z nią w porządku?- słyszałem tylko pytania i odpowiedzi starszego brata.
Kiedy usłyszałem "wszystko z nią w porządku" od razu napiąłem mięśnie ze zdenerwowania.
-Co jest?- zapytałem blondyna kiedy odłożył telefon.
-Nie chcesz wiedzieć- powiedział odwracając wzrok
-Mów!- warknąłem.
-Ktoś próbował zabić Rosie, na szczęście Angel w porę weszła do jej garderoby i ogłuszyła napastnika.
-JAK TO KTOŚ PRÓBOWAŁ ZABIĆ ROSIE?!- Krzyknąłem zdenerwowany i smutny.
-Nie wiem, jakiś koleś co ją zastraszał, wiadomo tylko, że dla kogoś pracował.
-Bracie Przepraszam, ten tydzień koncertujcie beze mnie.
-Czemu? Ross?!- podniósł głos widząc że zaczynam się pakować.
-Jadę do LA, muszę się wszystkiego dowiedzieć.- odparłem zdeterminowany.

*Roxy POV

-Jak to go zgarnęli? Jesteś bezużyteczny, on też był. Dopilnuj, żeby nie pisnął żądnego słówka bo nie chcemy skończyć w więzieniu!- krzyknęłam do telefonu.
Nie, nie, nie..to nie może dziać się naprawdę. Wszystko było perfekcyjnie zaplanowane. Nikogo w garderobie miało nie być, jak to się stało? Muszę wymyślić plan B, bo inaczej nic się nie uda. Tak to jest jak się pracuje z takimi niedojdami jak oni wszyscy.
-Ta mała żmija mnie popamięta- powiedziałam sama do siebie patrząc w lusterko wprost na swoje odbicie. Zobaczymy kto wygra te grę.

*****
No kochani wróciłam do was i rozdziały będę dodawać regularnie co dwa/trzy dni! Wyszłam już z zagrożenia z matmy i fizyki, została tylko chemia ale to pikuś, więc można powiedzieć, że znajdę więcej czasu na pisanie tego bloga, jeżeli oczywiście chcecie!:) Oczywiście mam też życie prywatne więc rozdziałów nie będę dodawała w weekendy!;)
Jakoś napisałam, ale ledwo bo straciłam wenę, jednak nie martwcie sie bo dzięki mojej przyjaciółce i jej zachowaniu powróciła, więc bierzemy się do roboty!
Życzę miłego czytania i przepraszam, ze tak późno!
xx Katie!:)




środa, 22 kwietnia 2015

~Rozdział 10

*Rosie POV 
Minął dopiero jeden dzień od wyjazdu zespołu a ja już za nimi tęsknie. Cholernie tęsknie za nim, za jego obecnością, dotykiem czy ustami. Gdyby nie ten film, nic mnie by tu nie trzymało. Właśnie dzisiaj mój pierwszy dzień na planie, jestem ciekawa jak to wszystko będzie wyglądać. Czuję fascynację jak i strach. Co jak mnie wywalą już pierwszego dnia, bo zrobię coś źle? Nie Rosie nie myśl tak, na pewno cię nie zwolnią. Będziesz świetna, dasz radę. Bez niego nie dasz rady-podpowiadał głos w mojej głowie.
Wszystko co mówiłam sama do siebie było przeciwieństwem do tego co podpowiadał mi rozum. Muszę jak najszybciej pojechać przed planem do Angel. Mam jeszcze półtorej godziny więc na pewno zdążę. Szybko złapałam za torebkę, założyłam vansy i wybiegłam z domu. Do domu mojej przyjaciółki nie miałam daleko więc powolnym krokiem udałam się w tamtym kierunku. Kiedy byłam już na miejscu chciałam zadzwonić dzwonkiem, ale drzwi były otwarte. Weszłam do środka, ponieważ obie zawsze tak robiłyśmy. Poszłam w głąb posiadłości, kierując się do salonu. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie. Angel całowała się z Niall'em. Przecież jest z Rikerem co ona sobie wyobraża? Muszę z nią poważnie pogadać, tak być nie może. Głośno chrząknęłam, co spowodowało szybkie odskoczenie od siebie wymienionej dwójki.
-Rosie, to nie tak..- zaczęła się tłumaczyć.
-Niall zostawisz nas same?-spytałam się blondyna
-Tak jasne, pa- powiedział po czym pośpiesznie wyszedł.
-Proszę tylko nie zrywaj przez to ze mną przyjaźni- powiedziała ze łzami w oczach.
-Angel.. nie zamierzam, jesteś moją przyjaciółką i nic tego nie zmieni. Po prostu nie chcę żebyś robiła jakieś głupoty i później tego żałowała.
-Ale to nie tak, Ja kocham Rikera, nic nie czuje do Horana- powiedziała spuszczając głowę.
-To czemu się całowaliście?
-On mnie pocałował i ja z zaskoczenia zaczęłam oddawać pocałunki. Wiem to nie powinno się zdarzyć.
-Angel, spokojnie. Jeśli chcesz zostanie to pomiędzy nami dwiema, ale lepiej będzie jak ograniczysz kontakty z Irlandczykiem, jeszcze chłopak zrobi sobie nadzieję i będzie miał złamane serce,
-Wiem, przepraszam.
-Mnie nie masz za co przepraszać, chcesz iśc ze mną dzisiaj na plan?- zapytałam lekko sie uśmiechając.
-Jasne- odpowiedziała i lekko uniosła do góry kąciki ust. Jest! Poprawiłam jej choć odrobinę humor, który przed chwilą straciła.

*Półtorej godziny później
-Tak więc to jest plan filmowy, tutaj jest mała kawiarenka, salon gier, charakteryzatornia i twoja garderoba- powiedział Alex po czym otworzył ostatnie drzwi z napisem "Rosie Hughes". Czuję się teraz taka dumna, tak wiem trochę egoistyczne ale nigdy wcześniej nie miałam okazji na coś takiego. Moim oczom ukazał się średniej wielkości pokój z toaletką z wielkim podświetlanym lustrem, szafką z kosmetykami, garderobą, kanapą wraz ze stolikiem i plazmą na ścianie. Wszystko było pomalowane w kolorze fioletowym i ozdobione jakimiś małymi elementami. Podeszłam do toaletki i usiadłam przed lustrem. Na kanapie za mną zasiadła Angel. W rogu przy lustrze zauważyłam małą karteczkę. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać.

Nie ciesz się zbyt szybko, bo niedługo twoje idealne życie się skończy,
a tobie stanie się coś bardzo złego. Lepiej miej oczy dookoła głowy, kto wie
do czego jestem zdolny
                                                     ~Twoje prywatne piekło

Zamarłam. Skąd on wie, że tu jest moja garderoba. Skąd ten ktoś wie, że jestem teraz na planie. 
-Angel- w końcu wykrztusiłam z siebie.
-Co się stało?- zapytała podchodząc
-Patrz- odparłam po czym podałam jej karteczkę z groźbą.
-Rosie, musimy iść z tym na policję. To nie może tak wyglądać- powiedziała i niepewnie położyła rękę na moim ramieniu. 

*Ellington POV
Dzisiaj czeka nas pierwszy wywiad i to na niego ma się zjawić nasza, dobra znajoma Laura. Przykro mi z powodu Ross'a. Chciał być z Rosie a teraz nawet nie może. Jestem ciekawy czy to aby na pewno manager wpadł na ten pomysł, może ktoś mu to podsunął a on nieświadomie się zgodził? Dobra, z resztą nie czas teraz to rozdrapywać, mam większy problem. Jestem dziwny, chodzę z Rydel, między nami jest dobrze ale cały czas jestem myślami przy Kelly. Piszę z nią od rana do wieczora czy nawet gadam. Rydel jest niczego nieświadoma, nie chcę żeby się dowiedziała i cierpiała. Muszę wybrać, kolejny raz muszę wybierać. To wszystko jest jakies pokręcone, ja jestem pokręcony. Nie umiem, zależy mi bardzo na nich obu ale na dwa fronty nie będę nigdy szedł. Z Rydel bawimy się świetnie, oboje idealnie się rozumiemy i dopełniamy ale z Kelly nigdy nie zapomnę tych wszystkich momentów. Chciałem zacząć nowy rozdział w moim życiu gdy znowu sie pojawiła. Muszę zdecydować i chyba już nawet wiem którą wybiorę.. jest dla mnie wszystkim i to z nią będę szczęśliwy. Moją wybranką została..

*Ross POV
Zostały dosłownie sekundy kiedy to zaczynamy wywiad u Ellen. Razem z nami ma brac w nim udział Laura Marno. Co prawda jest bardzo ładną dziewczyną i super przyjaciółką, ale moje serce jest tylko przy Rosie. Nie jestem pewien co na to wszystko Laura, nie pytałem się jej jeszcze. Wiem tylko że była szczęśliwa z Gero, a teraz musi udawac moją dziewczynę.
-Wchodzicie za 3..2...1..- powiedział reżyser.
-Witam was kochani, dzisiaj chciałabym zaprosić wschodzący zespół R5 i ich przyjaciółkę Laurę Marano. Tylko dzisiaj dowiedzie sie pikantnych szczegółów z życia tych nastoletnich gwiazd.- powiedziała kobieta zapraszając nas gestem ręki an kanapy.
Usiadłem pomiędzy Laurą a Rydel. Wywiad czas zacząć.
-No więc opowiedzcie mi, jakie macie plany związane z zespołem?- zapytała upijając łyk swojej wody.
-Aktualnie zaczynamy 3 miesięczna trasę koncertową a potem wracamy na odpoczynek do LA.- odparł Rocky
-Hmm czyli na brak wolnego czasu nie możecie narzekać skoro tuż po tym macie przerwę?
-Tak, każdy czasami potrzebuję zająć się sobą, ale oczywiście po spełnieniu marzeń naszych fanów.
-Aww to słodkie, że tak bardzo kochacie swoich fanów, a ty Laura co planujesz, jak z twoją karierą?
-Aktualnie mam dużo pracy na planie Bad Hair Day, który niedługo będzie można zobaczyć na Disney Channel i w kinach. A tuż po filmie zaczynam nagrywać pierwszą, solową płyte- powiedziała z uśmiechem.
-To wspaniale! A Jak między wami się układa? Jesteście parą, przyjaciółmi?- zapytała Ellen w moją i Laury stronę.
-Jesteśmy parą i bardzo dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, Bardzo ją kocham a ona zapewne bardzo kocha mnie- powiedziałem uśmiechając się do niej.
-Ooo Ross to takie słodkie- powiedziała dziewczyna i przyciągnęła mnie do siebie. Po chwili nasze usta zatopiły się w namiętnym pocałunku, jednak to nie było to samo co z Ro. Przy niej czułem motyle w brzuchu i nogi były jak z waty.

*Rosie POV
-Aua- powiedziałam upadając i łapiąc się za głowę.
-Nic ci nie jest?- zapytał
-Naucz się otwierać drzwi- powiedziałam i próbowałam wstać.
-Trzeba Cię zabrać do lekarza, chodź- powiedział i pociągnął mnie w stronę samochodu.
-Nigdzie z tobą nie jadę, czekaj czy ty jesteś..
-Tak jestem Christopher Wilde, dam ci bilety na koncert, wejściówki vip tylko proszę nie drzyj się- powiedział
-Nie chcę żadnych biletów, nawet Cię nie lubię- powiedziałam
-Dobra wsiadaj
-Ej stary kto to jest?- zapytał Stubby
-Później Ci powiem, zapnij pas- powiedział i skierował się do mnie.
-A,źle się czuję chyba bedę...- nie dokończyłam
-No nie tylko nie moje buty- jeknął Stubby
-Odkupie Ci a teraz jedziemy- powiedział Christopher.
-KONIEC SCENY! MAMY TO!- zawołał reżyser przez megafon. 
Odeszłam do Angel, która patrzyła na mnie ze współczuciem. 
-Co się stało, że sie tak patrzysz?
-A bo ty nie wiesz, to patrz- powiedziała i wyciągnęła tablet. Był tam wywiad R5 i Laury Marano.
-Jesteśmy parą i bardzo dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, Bardzo ją kocham a ona zapewne bardzo kocha mnie- powiedział uśmiechając się do niej.
-Ooo Ross to takie słodkie- powiedziała dziewczyna i przyciągnęła go do siebie. Po chwili zatopili się w namiętnym pocałunku.
CO! Ale jak to? Przecież mówił, że Kocha Mnie. Mówił, całował, powtarzał, że jestem wszystkim. Kłamca, szmaciarz i wszystko co możliwe, A ju mu ufałam. Rozumiecie to, ja mu ufałam jak nikomu innemu! Co z tego że nie jesteśmy razem, powtarzał że mnie kocha a najwidoczniej to były tylko słowa rzucone na wiatr. Nie wytrzymałam, rozpłakałam się jak małe dziecko i szybko wybiegłam ze studia. Nie wiedziałam dokąd biegnę, nogi same mnie prowadziły. Chciałam po prostu być jak najdalej od wszystkich ludzi.

Jak bardzo może skomplikować się
nasze życie w ciągu kilku minut?
****
No misie rozdział napisany, ale nie wyszedł zbyt dobrze. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, nie będę się tłumaczyć z mojej nieobecności bo już wiele razy powtarzałam że to wszystko nakłada się na naukę i moje prywatne życie. Następny rozdział już niedługo, na pewno szybciej niż ten:). Jak myślicie, kogo wybierze Ell? Czy Ross wytłumaczy wszystko Rosie? Kto będzie wysyłał głównej bohaterce zastraszające listy, Czy pewien wypadek wszystko jeszcze bardziej skomplikuje?
To już w rozdziale 11!
 Jeżeli czytasz, skomentuj, wiedź że wtedy zrobi mi się bardzo miło że ktoś to chociaż przeczytał!:)
Pozdrawiam,Katie:)










niedziela, 5 kwietnia 2015

~Rozdział 9

Pożegnania zawsze bolą
najmocniej...


*Rosie
-Będę tęsknić- powiedział chłopak czule mnie przytulając.
-Nawet nie wiesz jak będzie mi Cię brakować- powiedziałam i poczułam słoną ciecz na jednym z moich policzków.
-Za 3 miesiące się widzimy, damy rade- powiedział i lekko musnął moje usta swoimi.
Pierwszy raz zależało mi tak bardzo na kimś. Pierwszy raz nie potrafiłam pogodzić się, że ktoś bardzo ważny dla mnie opuszcza moje towarzystwo na 3 miesiące, te 3 cholerne miesiące.
-Ross musimy iść- powiedział Riker. Pożegnałam się z nimi i stałam cały czas na swoim miejscu. Obserwowałam ich sylwetki za barierką, nadal nie mogło do mnie dotrzeć, że wyjechali. Stałam tam i łkałam.
-Rosie! Rosie musimy już iść, nie możemy stać tu tak bezczynnie- powiedziała Angel opierając swoją rękę na moim ramieniu.
-Tak, musimy- powiedziałam i razem z blondynką powolnym krokiem udałyśmy się w stronę samochodu. Aktualnie marzyłam tylko o tym aby posiedzieć przy kubku gorącego kakao pod kocykiem oglądając Zmierzch albo jakieś bajki Disneya.
Kiedy już dotarłam do domu potrzebowałam tylko spokoju. Ewidentnie nie miałam siły pójśc gdziekolwiek na miasto. Mimo wszystkich próśb Angel postanowiłam zostać u siebie.
Nagle zadzwonił telefon i nie spoglądając na wyświetlasz odebrałam go.
-No kochaniutka, twój chłopaczek wyjechał, więc lepiej uważaj na siebie bo nie ma Cię już kto pilnować, bądź czujna bo prędzej czy później i tak coś Ci się stanie, a i uważaj na tego swojego blondynka czy przypadkiem nie bzyka już tam jakieś dziuni- usłyszałam gruby, męski głos z którym nigdy nie miałam do czynienia.Po chwili tylko pikanie, przerwane połączenie. Nerwowo przeczesałam jedną ręką swoje brązowe włosy i ledwo co przełknęłam ślinę. Spojrzałam na wyświetlacz może dowiem sie chociaż czyj to numer. Szlak zastrzeżony, w sumie czego się spodziewałam przecież jaki normalny szantażysta dzwoni ze swojego numeru.
Wybrałam z kontaktów numer blondynki i szybko zadzwoniłam.
-Halo?
-Angel, prosze przyjdź do mnie- powiedziałam zdenerwowana
-Boże Rosie, co jest? zaraz będe- powiedziała i rozłączyła się. Po co ktoś chciałby mi czymś grozić. Zaraz, zaraz a może z tym ma coś związanego Matt i Roxy? Nie to nie byłoby możliwe, przecież jest moim przyjacielem. Natomiast ona jest moim wrogiem nr 1 więc trochę to jednak prawdopodobne. Nie wiem jezu, chyba popadam w paranoję, Usłyszałam dzwonek więc podbiegłam do drzwi prawie potykając się o własne nogi.  Otworzyłam i mocno wtuliłam się w blondynkę.
Obie weszłyśmy do środka i rozsiadłyśmy się na kanapie.
-Co się dzieje?- zapytała
-Tuż po tym jak wróciłam, dostałam telefon od jakiegoś numeru zastrzeżonego, odebrałam i jakiś typ powiedział mi żeby uważała na to co robię bo nie ma mnie już kto obronić i jestem w niebezpieczeństwie.
-O boże, ale kto by chciał Ci zaszkodzić?
-Wczoraj wieczorem był u mnie Steven i mówił, że Matt i Roxy planują coś żeby rozdzielić mnie i Ross'a, pomyślałam że to może być ich sprawka ale to głupie no nie?
-Wiesz, moim zdaniem to jest prawdopodobne, Matt się zmienił i coraz więcej czasu spędza z tą siksą.- musimy dowiedzieć się kto Chcę zrobić Ci krzywdę.

*Roxy
-Wszystko wykonane tak jak było zaplanowane- powiedział Mark.
-No to miodzio, Dziękuje Panu za pomoc, i oto Pańska zapłata- powiedziałam podając mężczyźnie kopertę z pieniędzmi.
Wszystko tak jak miało być, haha ta głupia, naiwna dziewczynka będzie teraz tak przestraszona, że zamknie się w pokoju. Jeżeli postanowi wyjść, trzeba będzie ją nastraszyć. Pomyślałam przeglądając się w lusterku.
-Roxy Evans jesteś niezastąpiona- powiedziałam z cynicznym uśmiechem patrząc wprost na swoje odbicie. Nagle obok mnie stanął Matt.
-Witaj kochaniutki, co tu robisz?
-Jak tam nasz plan?- zapytał
-Idzie jak po maśle, biedulka została samiutka jak palec.
-Wiesz są małe komplikacje.- powiedział spuszczając wzrok.
-Jakie komplikacje?! Nie może byc żadnych komplikacji!- krzyczałam zdenerwowana
-Spokojnie, bo zmarszczek dostaniesz, Steven chyba podejrzewa, ze mamy jakiś plan. Boje się, że powie o tym dziewczyną.
-Skarbusiu-powiedziałam i położyłam rękę na jego klatce piersiowej.
-Zrób tak aby ta wywłoka od niego o niczym się nie dowiedziała, bo pożałujesz- dodałam i odeszłam odgarniając swoje blond włosy na plecy.
Teraz pozostało mi tylko jedno.Wzięłam swój telefon do ręki i wpisałam numer który zdobyłam już wczoraj.
-Tak słucham?
-Witam z tej strony Roxy Evans, Pana nowa konsultantka, Chciałby Pan bardziej wypromować zespół? Znam rozwiązanie- powiedziałam pewna siebie.
-Słucham uważnie- powiedział
-Otóż jest możliwość, że jeśli ustawi Pan związek Ross'a Lynch'a z Laurą Marano zdobędzie Pan więcej fanów. Przeglądałam cały internet w poszukiwaniu rozwiązania i natknęłam się na bardzo dużą ilość fanów Raury. Co na pewno sprowadziłoby zainteresowanie innych. Kiedy tylko pojawiłaby się ta wiadomość, zapewne znalazłaby się na pierwszych stronach wszystkich magazynów.
-Musze przyznać, że to nie głupi pomysł, zobaczę co się da zrobić- powiedział i rozłączył się. Świetnie kolejna część planu zrealizowana, to będzie prostsze niż myślałam.

*Następny dzień
*Ross
Wow jak tu jest pięknie. Hiszpania jest tak bardzo wspaniała. Piękne widoki na morze, plaże czy miasto pełne ludzi. Szkoda tylko, że nie ma ze mną Rosie. Z nią podróż byłaby o 100 procent ciekawsza niż teraz. Nagle ktoś rzucił we mnie poduszką.
-Te złotowłosa ocknij się, mamy spotkanie z managerem.- powiedział Rocky
-Ja cały czas was słyszałem- syknąłem, nerwowo przygryzając usta.
-Tak jasne, jeśli twoim zdaniem "słuchanie nas" to patrzenie się przez okno przez dobre pięć minut kiedy my pytaliśmy się Ciebie o coś, to ja nigdy nie lubiłem jesć żelek- odparł brunet śmiejąc się ze mnie.
-Jeszcze pożałujesz- powiedziałem i rzuciłem sie na niego. Okładaliśmy się poduszkami, śmiechów nie było końca. Po chwili drzwi od naszego apartamentu otworzyły się.
-Dzieciaki spokojnie, jutro gracie pierwszy koncert a my Ross mamy do pomówienia- odparł mężczyzna w średnim wieku.
-Tak o co chodzi?- zapytałem naszego managera wychodząc za nim z pokoju.
-Musimy zdobyć rozgłos, więc będziesz miał ustawiony związek z Laurą Marano - powiedział
-Co ale jak to?! Nie zgadzam się, poza tym Laura jest tylko i wyłącznie przyjaciółką, nic więcej.
-Nie masz tu nic do gadania Ross, będziecie tylko udawać przed kamerami i na wywiadach, nic więcej.
-No dobrze..- powiedziałem i wróciłem do pokoju rzucając się na łóżko. Byłem smutny i wkurzony jednocześnie.
-Ej młody co Ci jest?- zapytała się reszta
-Żeby zdobyć rozgłos muszę udawać chłopaka Laury.
-Uuaa to słabo, ciekawe co na to Rosie- powiedziała Rydel
-Właśnie tego się boję, że teraz na bank się nie zgodzi
-Jeśli Cię Kocha to zrozumie- powiedział Riker i poklepał mnie po ramieniu.
-Mam nadzieje- powiedziałem smętnie wpatrując się w wyświetlacz telefonu gdzie widniało zdjęcie brunetki.
Znowu wszystko się chrzani, ze mną jest chyba cos nie tak.

***
No miśki przeprasza że tak długo się nie odzywałam i nie dodawałam rozdziału, ale bądź co bądź w końcu się pojawił. Trochę krótki i bezsensu ale tak jak mówiłam straciłam wene i trudno jest mi cokolwiek napisać.
Jak myślicie co wydarzy się dalej? Rosie mimo to będzie kochac Ross'a? Dowiecie się w następnym rozdziale.
Pozdrawiam Kasia:))






wtorek, 24 marca 2015

~Rozdział 8



*Z Perspektywy Rosie
Idę przed siebie, nawet nie wiedząc do kąt. Wszystkie ulice wydają mi się takie same tak jakbym krążyła w kółko. Nagle zauważam przed sobą chłopaka. Wysoki blondyn odwraca głowę w moją stronę, a obok niego stoi pewna brunetka.To nie możliwe, przecież to Ross z jakąś inną. Czuje jak moje oczy zaczynają mnie piec. To tylko sekundy kiedy zaczęłam płakać jak bóbr. Uciekłam najszybciej jak umiałam. Jak on mógł całować inną, nigdy mu nie wybaczę. Moje życie w przeciągu kilkunastu minut legło w gruzach i nie wiem co robić dalej..
-Ej słonko nie płacz, proszę- usłyszałam nad sobą dobrze znany mi głos.Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej i przez kilka sekund analizowałam co właśnie się wydarzyło. Na szczęście był to tylko sen a raczej najgorszy z możliwych koszmarów.
-Nie to nic, tylko zły sen- odparłam wycierając łzy z moich policzków.
Blondyn nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w czoło i kazał mi sie ubierać bo idziemy na ten casting. No tak, gdyby nie on zapomniałabym o tym.

*Z Perspektywy Ell'a
Wstałem ubrałem się, dałem buziaka w policzek śpiącej Rydel i wyszedłem do domu. Kocham ją ale brakuje mi tego co kiedyś łączyło mnie z Kelly. Co do niej, to po spotkaniu dzwoniła kilka razy ale nie chciałem odbierać i muszę się tego trzymać. Tak Ell jesteś stuknięty. Masz przy sobie tak wspaniałą i utalentowaną dziewczynę a ty myślisz o swojej byłej. Pięknie, chyba gorzej być nie mogło. Idąc zauważyłem Matt'a i byłą Ross'a siedzących na ławce i gadających o czymś.
-E tam, to normalnie- stwierdziłem i udałem sie kilka kroków w przód. Zaraz, zaraz co?!! Matt i ta Ro..Roxy chyba, rozmawiają? Postanowiłem więc podejść do nich tak aby usłyszeć kawałek rozmowy. Jakby co to byłem schowany za drzewem a nie tak po prostu stałem sobie przy nich.
-No więc od jutra zaczynamy nasz plan aby rozdzielić mojego kochanego Ross'ia z tą wywłoką
-Okej, ale bez takich..nie jest wywłoką i nie pozwalam Ci tak o nie mówić- warknął
-Ale to prawda kotku, dobra ja już będę lecieć, jak coś trzymaj sie planu- powiedziała i odeszła. Jaki plan? O co w tym chodzi? Po co chcą rozdzielić Ross'a bodajże z Rosie? Muszę im o tym powiedzieć zanim coś złego się stanie.

*Z Perspektywy Rosie
-Ross, stresuje się i to bardzo. A co jak się pomylę? Zapomnę tekstu? Albo co gorsza stane nieruchomo w jednym miejscu?- zaczęłam panikować
-Spokojnie, będzie dobrze. Wierzę w Ciebie mała i jak będziesz na scenie myśl o czymś co sprawia Ci radość. To na pewno Ci pomoże- odparł z uśmiechem
-dziękuje, że przy mnie jesteś- powiedziałam i przytuliłam się do niego. Chwile po tym oboje usłyszeliśmy Matt'a.
-Hej wam!- powiedział z uśmiechem
-Hej- odpowiedzieliśmy równo z Ross'em. Nagle drzwi otworzyły sie z hukiem a w nich stała kobieta w średnim wieku w czarnej spódnicy, białej bluzce i czerwonych okularach na nosie. Miała pomalowane usta na czerwono i pieprzyk na policzku, wyglądała w sumie przyjaźnie ale pozory mogą mylić. Włosy miała spięte w wysokiego koka z toną lakieru, a na nogach szpilki w panterkę. Musze przyznać że jak na swój wiek wygląda nieźle.
-Rosie Hughes- wyczytała a ja poczułam wielką gulę w gardle.
-Czy jest Rosie Hughes?- powtórzyła kobieta rozglądają się po sali.
-Tu..Tutaj jestem- powiedziałam niepewnie
-Ohh więc chodź, nie masz się czym stresować- powiedziała i posłała mi ciepły uśmiech. Tak jakby zrobiło mi się lepiej na sercu, to miłe z jej strony.
No więc dobra, weszłam i zatrzymałam się na środku sceny. Przede mną na widowni była trójka osób podajże jury do których dołączyła owa kobieta która wywołała moje imię.
-Zaczynaj-powiedział jakiś w miarę młody chłopak.
No dobra powiedziałam to co miałam, zaśpiewałam jakąś piosenkę i usłyszałam brawa ze strony osób w jury.
-Cudownie! Właśnie takich osób szukamy! Masz rolę Jessici Olsen!- krzyknął siwy mężczyzna również należący do tej całej czwórki.
Po chwili dostałam scenariusz, wszyscy wytłumaczyli co i jak i kiedy mam sie stawić na pierwszy dzień na planie.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do poczekalni, gdzie powinien czekać na mnie Ross. Nie pomyliłam się, siedział tam ze wzrokiem wlepionym w swoją komórkę. Ciekawe z kim on tam pisze. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Kiedy mnie zobaczył momentalnie odskoczył i szybko schował telefon. To dziwne.. ale nie ważne.
-I jak było?- zapytał łapiąc mnie za rękę
-Dostałam się- powiedziałam i wyszczerzyłam się najbardziej jak umiałam.
-To świetnie! Gratulacje! Chodź idziemy do nas, inni też sie ucieszą i uczcimy to-powiedział dając mi buziaka w policzek.
-Rosie! Rosie!- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i za mną stał Matt.
-Dostałaś się?-zapytał
-Tak a ty?- krzyknęłam szczęśliwa
-Też się dostałem!- powiedział i mocno mnie przytulił, Oczywiście odwzajemniłam uścisk, w końcu był moim przyjacielem.
-Ja muszę lecieć, idziemy z Ross'em świętować, do zobaczenia jutro na planie!- krzyknęłam odchodząc.
-Do zobaczenia- powiedział i poszedł w drugą stronę,

*Z Perspektywy Ross'a
Czekałem tak już dobre 30 minut na Rosie, gdy nagle dostałem sms'a. Był on od Ell'a. Ciekawe o co chodzi.
E: Stary, uważaj na Matt'a i Roxy, widziałem ich w parku i mają jakieś plany.
R: Jakie plany? O czym ty mówisz? Ile jadłeś słodyczy?
E: Nie jadłem wgl, no dobra może tylko czekoladę, ale na własne uszy słyszałem jak planują rozdzielić Ciebie i Rosie.
R: Ale to nie możliwe... Matt to jej przyjaciel..
E: który kompletnie nie trawi twojej obecności, a Roxy twoja ex? Myślisz , że nie chce do Ciebie wrócić?
R; Co racja to racja, dzięki stary. Będę ostrożny.
Po chwili zauważyłem obok siebie Rosie, więc szybko odskoczyłem na bok i schowałem telefon, chyba coś podejrzewa. Dobra na razie nie może się o tym dowiedzieć.
Powiedziała, że się dostała, byłem przez to mega szczęśliwy. Nawet nie wiecie jaka to radość, kiedy widzisz uśmiech na twarzy ukochanej osoby. No ale dobra, razem z Rosie wróciliśmy do reszty rodzeństwa aby im sie pochwalić jej nową rolą. Najgorsze jest tylko to, że Matt też się dostał. Może to jest część ich planu? My wyjeżdżamy, nie wiadomo co sie może stać. Mam nadzieję, że zostanie tak jak jest, bo po trasie zamierzam poprosić Rosie, żeby była moją dziewczyną.
Kiedy weszliśmy do domu usłyszeliśmy przeraźliwe krzyki z salonu. Szybko tam pobiegliśmy i zobaczyliśmy moje rodzeństwo i Angel ( czyt. małpy) rzucających się poduszkami i wszystkim co było pod ręką. Dobrze, że kiedy nas zobaczyli zaprzestali tego, ale współczułem Rosie bo teraz wszyscy rzucili się na nią z pytaniami typu : "jak poszło?", "dostałas sie?".
Kiedy tylko poznali odpowiedź zaczął się ryk. Rydel z Angel skakały razem z Rosie jak głupie a chłopcy tańczyli swój taniec szczęścia. Wziąłem telefon Rosie który był pod ręką i zacząłem ich nagrywać. Prawie posikałem się widząc te ich radość. niespodziewanie jej telefon zabrzęczał, dostała wiadomość. Spojrzałem na nią a był to Steven.
S: Będę u Ciebie o 21 bo musimy pogadać, musisz wiedzieć coś o Matt'cie. Trzymaj sie mała.
Kiedy to przeczytałem od razu nie mówiąc nic Rosie, odpisałem za nią, że sie zgadza i szybko to usunąłem.
*Z Perspektywy Rosie
Ta banda kochanych małpoludów rzuciła się na mnie niczym Rocky na żelki. Tak właściwie to Rocky chyba rzucił się na mnie jakby chciał mnie zjeść ale nie ważne.
-Rocky, Hold up, nie gryź mnie- powiedziałam śmiejąc się
-Sorry za mało żelków dzisiaj zjadłem- powiedział i usiadł z powrotem na kanapę przed telewizorem. Po chwili dołączyliśmy do niego wszyscy i razem oglądaliśmy seriale Disney'a. Niepokoiło mnie trochę zachowanie Ross'a ale dobra może to nic takiego, tylko teraz sie tak zachowuje. Zbliżała się 20 więc postanowiłam wracać do domu. Ross chciał mnie odprowadzić ale powiedziałam, żeby nie szedł tylko odpoczął sobie. W końcu i tak mam niedaleko, więc dla mnie to nie problem.
Kiedy już weszłam do domu, rodziców jak zwykle nie było. W środku zastałam tylko moje rodzeństwo z którym się przywitałam i posiedziałam z nimi w salonie. Wybiła godzina 21 i zabrzmiał dzwonek.. Hmmm dziwne, kto przy zdrowych zmysłach chce nawiedzać mnie i mój spokój.
Poszłam otworzyć a tam zobaczyłam Steven'a.
-hej, co ty tu robisz?- zapytałam
-Hej, no mieliśmy pogadać- powiedział i wszedł.
Eh nic mi nie wiadomo, że mieliśmy pogadać, ale no dobra niech już będzie, poświęcę mu troche czasu. Niech zna łaskę pana.
-Bo tu chodzi o Matt'a- powiedział
-Co z nim jest?
-Rosie, on się mnie pytał co ma zrobić aby rozdzielić Ciebie i Ross'a, a teraz planuje cos z Roxy, uważaj.
-Co? Ale jak to? Nie to nie możliwe.. nie wierze w to...
-Rosie uwierz, zobaczysz kiedy zaczną dziać się kłopoty. Uważajcie na siebie z Ross'em.- powiedział i wyszedł.
Co ale jak to możliwe? przecież Matt taki nie jest..chociaż kto wie?..

Jeżeli nie ufasz ważnej dla Ciebie osobie
to tak na prawdę jej nie kochasz...
***
Witam miśki!
Przepraszam, ze rozdział dopiero teraz, tak wiem miał być w sobotę ale było tyle na głowie, dzień otwarty w gimnazjum dla pierwszaków i razem z dziewczynami oprowadzałyśmy przyszłych pierwszoklasistów, potem wypad do złotych a w niedziele na kręgielni. Dodatkowo kompletnie nie miałam weny, kiedy siedzie na lekcjach to wiem co dokładnie napisać, ale kiedy wracam to całkowicie o tym zapominam, ehh głupie uczucie.
W następnym rozdziale:
*Wyjazd Ross'a
*Jak Rosie zniesie ten wyjazd*
*dziwna wiadomość
*Rydellington
*Powrót chłopców z 1D.
*Czy obydwoje będą uważać na Roxy i Matt'a?
Życzę miłego czytania!
Pozdrawiam Kati <3








piątek, 20 marca 2015

~Rozdział 7

Rozejrzyj się czy ktoś z twojego otoczenia
nie próbuje Cię zniszczyć...

*Z Perspektywy Rosie
Po kilku minutowym spacerku razem z Angel byłyśmy już pod domem naszych przyjaciół. Na luzie zapukałam w drzwi i otworzył nam Ell, on chyba dzisiaj też ma w planach nocowanie i pewnie będzie głośno, skoro on i Rydel będą spali w jednym łóżku. Przywitałyśmy się z nim i weszłyśmy do środka. Od razu udałyśmy się do salonu gdzie siedzieli już wszyscy i oglądali zmierzch. Zaraz, zaraz Zmierzch?
-Ludzi suńcie dupy, fanka Jacoba numer 1 przyszła- wręcz krzyknęłam wpatrując się w telewizor.
-Spokojnie, tylko nikogo nie pobij-odezwał się Rocky i zrobił mi miejsce obok siebie. Angel od razu usiadła obok Rikera i wszyscy oglądaliśmy film.
-Jak ja uwielbiam Edwarda!-rozmarzyła się Angel
-Weź idź, Jacob jest o wiele lepszy!- syknęłam
-Sorry wole wampiry a nie kolesi co zmieniają się w wilki- powiedziała moja przyjaciółka
-Ale spójrz tylko na te jego klatę, jest sto razy lepsza od tej którą ma Edward- mówiąc to odpłynęłam w krainę marzeń.
Nagle skapnęłam się, że ktoś puka mnie w ramię, był to Rocky.
-Te śpiąca królewna schodzimy na ziemie- powiedział przez śmiech
-Co.. co? Ja nic nie ten...- próbowałam cos powiedzieć ale nagle wtrącił się Riker.
-Trzeba Ci ograniczyć serie zmierzchu i plakaty Taylora.- na co reszta wybuchnęła śmiechem
-I tak mam cały sezon na płytach w domu, a plakat mam tylko jeden.- powiedziałam udając obrażoną
-Zabiorę Ci wszystkie sorrka- odpowiedział uśmiechnięty Ross.
-Uuuu ktos tu jest zazdrosny?- przeciągnął Ryland
-pff niee..- powiedział już zarumieniony Ross, na co ja zaczęłam szczerzyć się jak głupia do sera.
-Dobra może porobimy coś innego?- zapytałam po kilku minutach
-Co nie chcesz oglądać zmierzchu?- zapytała zdziwiona Rydel
-Wole oglądać to jak jestem sama w domu- powiedziałam na co reszta wybuchnęła śmiechem i wydała okrzyk typu "uuu", A mi wcale nie chodziło o jakiś podtekst seksualny. Po prostu lubię oglądać całą serię leżąc owinięta kocem z kubkiem gorącego kakao. Tak to by mi sie przydało.
-To może zagramy w butelkę-wykrzyknął Ell
-No możemy- odpowiedziała reszta. Super nie dość, że gramy w butelkę to jeszcze z tymi ich małpimi mózgami ktoś skończy na komisariacie albo w psychiatryku.
-kto zaczyna?-zadała pytanie Angel
-Ja!!- wyrwał się Ell i od razu zakręcił. Wypadło na Ryland'a.
- wyzwanie biorę- powiedział i cwaniacko się uśmiechnął.
-No więc załóż na siebie damski stanik i wskocz do basenu sąsiadów.
-COO?-krzyknął a wszyscy zaczęliśmy zdychać ze śmiechu.
-Dobra zrobię to,ale się zrewanżuje zobaczysz- warknął.
 UU to będzie się działo, chyba właśnie wybuchła kolejna wojna światowa. Najmłodszy z braci poszedł więc na górę i po chwili zszedł w różowym staniku bodajże Rydel, albo ich mamy. Oczywiście jak to ja i moja super natura wszystko zaczęłam nagrywać, żeby potem mieć jak najlepsze wspomnienia.
Ryland przeskoczył przez płot i podreptał w kierunku basenu. Wskoczył do niego, chwilę popływał i kiedy już chciał wychodzić na przeciwko niego stanęła jakaś starsza kobieta.
-Co ty wyprawiasz młodzieńcze? Mam wzywać policje? Won z mojej posiadłości!- zaczęła się drzeć a chłopak jak najszybciej wrócił do nas cały zawstydzony. Taki mały, słodki buraczek. HAHAH uwielbiam ich. No ale dobra powróciliśmy wszyscy do gry, kręcił Ryland i wypadło na Angel, dostała za zadanie zjeść wszystkie żelki Rocky'iego na co chłopak momentalnie się popłakał. No ale cóż zadanie to zadanie. Potem kręciła Angel wypadło na Rydel, potem na Riker'a i tak w kółko aż w końcu wypadło na mnie.
-Wyzwanie- powiedziałam z zadziornym uśmiechem
-Ty, Ross i szafa, 7 minut w niebie.- powiedział Rocky.
W sumie nie tak źle, spojrzałam na blondyna a ten puścił do mnie oczko. No to nie pozostało nam nic innego jak iść do tej szafy. Kiedy już nas zaczęli przetrzymywać, zaczęła się rozmowa moja i blondyna.
-Ehh już pojutrze wyjeżdżamy w trasę..
-Nie mów teraz o tym proszę - powiedziałam i czułam się jakby ktoś strzelił mi prosto w serce.
Wciąż nie mogę sobie wybaczyć, teraz kiedy prawie jesteśmy razem wyjeżdża. Przecież może tam kogoś poznać, zakochać się na nowo a mnie zostawić.
-Nie zakocham się w nikim innym oprócz Ciebie- powiedział tak jakby czytał mi w myślach.
-Naprawdę?
-Tak, nawet nie wiesz jak wiele dla mnie znaczysz- odparł i zaczął się przysuwać. Nie wiem czemu ale ja tez zaczęłam się do niego przysuwać. Byliśmy juz tak blisko siebie, dzieliły nas milimetry. Czułam jego ciepły oddech na mojej krtani. Jeszcze chwila i... nagle ktoś otworzył drzwi od szafy.
-Nono gołąbeczki, widzę, że troche nie w tym momencie- powiedziała Angel i zaśmiała się razem z resztą. Natomiast my z Ross'em odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Super, musieli wejść w takim momencie. Miałam możliwość kolejnego pocałunku z Ross'em a oni musieli otworzyć te przeklęte drzwi.

*Z Perspektywy Roxy
Nie mogę do tego dopuścić, nie mogę pozwolić na to żeby on był z  nią a nie ze mną. Nie poddam się tak łatwo, obydwoje muszą wiedzieć, ze z Roxy Evans się nie zadziera. Ja zawsze dostaję to czego chcę, a w tym przypadku chcę Ross'a i go dostanę. Dowiedziałam się, że wyjeżdżają w trasę, świetnie to nieco ułatwi moje zadanie. Po prostu czas rozdzielić naszych słodkich przyjaciół raz na zawsze. Nawet wiem kto będzie chciał mi w tym pomóc. Przebrałam się więc w cekinową bluzkę z duzym dekoltem, różowe rurki i wysokie złote szpilki. Złapałam też za moją różową torbę z Chanel i wyszłam do mojego celu. Kiedy już znalazłam sie pod domem, zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś mi otworzy.
-Roxy? Czego ty tu chcesz?- warknęła osoba na przeciwko mnie.
-Tez Cię miło widzieć Matt- powiedziałam i weszłam bez zaproszenia do domu blondyna.
-Emm czy ja Cię tu zapraszałem?- zapytał lekko poddenerwowany.
-Spokojnie kotku, złość piękności szkodzi, mam dla Ciebie pewną propozycję.
-Jaką?
-Chcesz rozdzielić Rosie i Ross'a tak?
-No mniej więcej ale nadal nie rozumiem o co Ci chodzi- powiedział.
-Ohh Głuptasku, chodzi o to że kiedy razem połączymy siły i wcielimy w życie mój plan, na pewno nigdy więcej nie zobaczysz tej dwójki razem.- powiedziałam zadziornie się uśmiechając.
-Zamieniam się w słuch.
No więc kiedy wytłumaczyłam chłopakowi cały mój plan, ten bez problemu się zgodził. Świetnie, teraz szczęście tej dwójki nie będzie trwało zbyt długo.

*Z Perspektywy Rosie
-Dobra to chyba czas ustalić gdzie kto śpi!- krzyknął Rocky.
-Ja oczywiście u Rydel- powiedział zadowolony Ell na co blondynka spaliła buraka.
-Ja biorę Angel- powiedział Rik
-Ja się mogę zaopiekować Rosie- powiedział Ross i objął mnie ramieniem, na co wszyscy patrzyli ze zdziwieniem.
-Czy wy jesteście razem?-spytała uśmiechnięta Rydel
-Nie- odpowiedzieliśmy oboje
-Okay..-powiedziała reszta i wróciliśmy do poprzedniej czynności czyli grania w Just Dance.
Na razie byłam niepokonana, została tylko bitwa z Ross'em. No pięknie teraz przegram na 100 procent.
-Ja wybieram piosenkę-krzyknęłam
Po chwili wybrałam Make The Party (Don't stop), 3..2...1..gra rozpoczęta. Na początku wygrywał nie kto inny jak Ross i już myślał, że wygra ale nadeszła druga część piosenki w której jestem niepokonana przez co wygrałam. Rozumiecie wygrałam z nim w Just Dance. Zalicze to do wyczynów światowych, dodam na listę rzeczy które potrafię lepiej niż Ross.
Potem jeszcze wszyscy gadaliśmy, urządziliśmy małego grilla i poszliśmy do swoich pokoi.
Chciałam spać w swojej piżamie ale Ross stwierdził, że w jego koszulce będzie mi ładniej. No to wykąpałam się, przebrałam w jego koszulkę i wróciłam do pokoju blondyna gdzie on już leżał na łóżku. Kiedy mnie zobaczył zagwizdał.
-Mówiłem że ładniej- powiedział z błyskiem w oku
-I tak nie zaliczysz- powiedziałam na co oboje zaczęliśmy się śmiać. Położyłam sie obok Ross'a, chwile pogadaliśmy a potem oboje wtuleni w siebie poszliśmy spać. W końcu jutro casting i trzeba rano wstać.
***
Witam misie i przepraszam, że rozdział taki sobie!
Mam nadzieje, że jednak choć troche da się go przeczytać;)
Rozdział kolejny już jutro, bo skoro mam wolny cały dzień to trzeba to jakoś wykorzystać.
Jak myślicie co zaplanowali Roxy i Matt? Czy casting wypadnie dobrze i jak potoczą się wydarzenia kiedy zespół będzie w trasie? Tego dowiecie sie w rozdziale 8.
Pozdrawiam, Kati!:))









niedziela, 15 marca 2015

~Rozdział 6



*Z Perspektywy Rosie
To dzisiaj, dzisiaj jest już bal walentynkowy, na który idę z Ross'em. Niestety został nam tylko weekend razem.. mam nadzieje że ta ich trasa szybko minie i będę mogła znowu spędzać czas w tym zwariowanym towarzystwie. Wczoraj wieczorem dzwonił do mnie Matt ale nawet nie miałam siły rozmawiać, byłam zmęczona zakupami. Niestety bal to jedyne dobre dzisiaj, na początku czas jeszcze na lekcje, które w dzisiejszym dniu mamy najgorsze jak dla mnie. Jak co rano ogarnęłam się i postanowiłam założyć coś najprostszego:
Zeszłam na dół do kuchni a tam siedział juz mój starszy brat.
-Hej, co tam?- zapytał na wstępie
-A dobrze a u ciebie?- odpowiedziałam
-Też dobrze-odparł a moją uwagę przykuła gazeta a prościej ogłoszenie w niej.
-Co to?- zapytałam
-Chcą zrobić film "StarStruck" i organizują w niedziele casting- powiedział
-A gdzie będzie ten casting?
-W centrum, a co wybierasz się?- zapytał
-Nie no co ty, ja miałabym? prosze cie- powiedziałam
-Spróbuj, czemu nie? Może się nadajesz-odparł z uśmiechem
-Kto wie- powiedziałam i zaśmiałam się. Usłyszałam dzwonek do drzwi, a że była 7.30 to od razu wzięłam torbę i wyszłam. Tym razem pod drzwiami stał Ross, więc podróż na przystanek minęła mi na luzie. Kiedy znaleźliśmy się przy przystanku, tam czekała na nas już reszta. Przywitaliśmy sie z nimi i pojechaliśmy prosto do szkoły. lekcje nie minęły tak źle jak sie spodziewałam. Byłam w sekcji dekoracyjnej więc musiałam jeszcze chwilkę zostać po lekcjach aby wprowadzić kilka poprawek. Wszystko wyglądało idealnie, więc mogłam wrócic do domu. Bal był zapowiedziany na godzinę 19 a była około 16.30 więc miałam jeszcze trochę czasu. Kiedy już dotarłam do domu, zobaczyłam w kuchni miłą niespodziankę (czyt. Rydel gadającą z moim bratem)
-Hej- powiedziałam i przywitałam się z nią buziakiem w policzek. 
-O jesteś w końcu, chodź musimy wyszykować Cię na bal, -powiedziała i zaciągnęła mnie za rękę do MOJEGO pokoju.
Rydel bardzo wczuła sie w role mojej stylistki, ale dziękuję za to, wyglądałam dzięki niej cudownie. Sukienka leżała na mnie jak ulał, do tego szpilki w tym samym kolorze, lekki makijaż i cudowna fryzura:
(coś w tym stylu)

Musze przyznać, że wtedy wyglądałam zjawiskowo, nawet mój kochany braciszek mi to powiedział. Tak strasznie byłam wdzięczna Rydel, za to co dla mnie robi, więc w zamian planowałam dla niej niespodziankę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, no tak już prawie 19. Nie musiałam się trudzić żeby otworzyć drzwi gdyz Rydel zrobiła to za mnie. Wiedziałam , że to Ross i nie pomyliłam się. Wyglądał nieziemsko, garnitur i idealnie ułożone blond włosy. W ręku trzymał bukiecik, który jak było w tradycji miałam założyć na rękę, akurat pasował kolorystycznie więc nie było problemu. Widziałam, że chłopak na chwilę widząc mnie zaniemówił ale po kilku sekundach zaczął prawić mi komplementy. Wyszliśmy pod rękę przed dom a tam zobaczyłam Rikera i Angel w samochodzie. 
Przywitałam się z nimi i jednocześnie pożegnałam z Rydel i wszyscy we czwórkę wyruszyliśmy na bal. Kiedy dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do środka, przywitała nas głośna muzyka i kolorowe światełka. Zajęliśmy czteroosobowy stolik, lecz szybko tam nie posiedziałam gdyż Ross wyrwał mnie na parkiet. Dużo tańczyliśmy aż w końcu poczułam zmęczenie i poszłam usiąść, Powiedziałam tez blondynowi, że jak chce niech tańczy ja potem najwyżej dołączę, i tylko na chwilę go zostawiłam a od razu znalazł się przy nim tłum lasek w tym Roxy. Nie powinnam być zazdrosna w końcu zaprosił mnie a nie ją, ale no byli razem i mogą znowu do siebie wrócić, co jest najmniej teraz możliwe. Siedziałam tak sama przy stoliku gdy nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu i ciepły oddech na szyi. Obróciłam głowę i ujrzałam Matt'a.
-hej, ślicznie wyglądasz- powiedział i przysiadł się
-Hej, dziekuje- odparłam i lekko sie uśmiechnęłam. Chłopak to odwzajemnił i zaczął rozmowę. Przegadaliśmy całe kilka piosenek, gdy nagle przeszło na temat tego nowego filmu do którego ogłosili casting.
-Może wybierzemy się tam we dwójkę?- zapytał
-Też się będziesz starał o role?-zapytałam
-No chciałbym- powiedział
-W sumie to nie taki zły pomysł więc czemu nie- odparłam 
-No to cieszę sie z tego powodu, może pójdziemy trochę potańczyć?
-Hmm.. Jasne- odparłam i podałam mu rękę.Rozejrzałam się po sali i spostrzegłam tylko Ross'a który gadał z Roxy. Poczułam ukłucie w sercu ale nie dałam tego po sobie znać i świetnie bawiłam się z Matt'em. Po chwili dołączył do nas Steven i Angel. Dziewczyna oznajmiła, że Rik chciał odpocząć i przyszła do nas. Ekipa jak za dawnych czasów, i to się rozumie. Normalnie dream team, od dzieciństwa. Przeleciało kilka żwawych piosenek i przyszedł czas na wolny taniec, tuż po tym jak Matt poszedł do toalety. Angel poszła po Rikera a mnie poprosił Steven. Gadaliśmy jak za dawnych czasów gdy nagle obok nas pojawił się Ross.
-Odbijany- powiedział z zadziornym uśmiechem.
-O czym gadałeś z Roxy?- zapytałam przerywając dziwna ciszę. 
-Chciała do mnie wrócić- powiedział
-I jesteście razem?- zapytałam a moje serce znowu poczuło ten sam ból co wtedy.
-No co ty, juz nigdy z nią nie będę- powiedział i spuścił wzrok.
-Aaa okej- powiedziałam
-A ty o czym gadałaś z Matt'em cały ten czas- zapytał lekko wkurzony
-O roli do nowego filmu. Mamy zamiar oboje iśc na casting, a potem śmialiśmy się z byłych nauczycieli w podstawówce. -powiedziałam patrząc blondynowi w oczy
-chcesz grac w filmie?- zapytał i uśmiechnął się
-Czemu nie, kiedyś czegoś nowego trzeba spróbować- powiedziałam. Nagle posmutniałam bo przypomniała mi się wczorajsza rozmowa z Ross'em na temat ich trasy.
-Ej co jest kwiatuszku?- powiedział chłopak i pogładził mnie po policzku
-3 miesiące, nie będziemy się widzieć..- odparłam wzdychając
-Nie martw się mała, szybko minie i znowu będziemy razem spędzać czas. Po trasie miesiąc będziemy w szkole a potem zaczynają się wakacje.
-I znowu nie będziemy się spotykać..
-Będziemy, planujemy z rodzeństwem jechać do nas do domku letniskowego do Miami i zabieramy Ciebie i Angel ze sobą
-Na prawdę?- zapytałam
-Jak najbardziej- odparł i nagle stało się coś czego nigdy bym nie przypuszczała. Pocałował mnie, rozumiecie... on mnie pocałował!
-Możemy gdzieś na chwilę wyjść?
-Hmm jasne- powiedziałam po czym wyszłam z chłopakiem na zewnątrz. usiedliśmy na jednej z ławek przed szkołą i zaczęłyśmy rozmawiać. 
-Rosie, ja wiem że jesteśmy przyjaciółmi ale ja.... Kocham Cię- powiedział i spojrzał głęboko w moje oczy.
-Ja też Cię Kocham....- powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie. Po chwili znowu złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku.
~~~~~~
*Następny dzień*
Siedziałam w salonie oglądając telewizje. Nagle przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Moje marzenia się spełniły, Ross mnie pocałował. Świetnie się bawiłam, było tak magicznie po prostu najlepszy dzień ever. Mimo iż nie jesteśmy razem, to Ross wyznał mi wszystko co czuje. Przegadaliśmy o tym cały wieczór, a no i zapomniałam wspomnieć zostaliśmy królem i królową balu co nie za bardzo spodobało się Roxy. Myślałam, że wskoczy na tą scenę i będzie chciała mnie rozszarpać czy coś, ale na szczęście jakiś koleś ją przytrzymywał. 
Dzisiejszy dzień miałam już cały zaplanowany. Razem z Angel miałyśmy udać się do Lynch'ów, spędzić z nimi cały dzień i przenocować, no i oczywiście jutro z samego rana razem z Ross'em i Matt'em na casting. Musimy jakoś spędzić te ostatnie chwile razem. 

Marzenia się spełniają
jeśli tylko w nie uwierzysz...

***
Dobra miśki, koniec rozdziału 6 mam nadzieje, że nie wyszedł tak źle i że chociaż lukniecie na niego. Rozdział 7 już nie długo a w nim okaże się czy Ross i Rosie będą ze sobą:)
Pozdrawiam Kati;)





sobota, 14 marca 2015

~Rozdział 5

Wystarczy jeden uśmiech ukochanej osoby
aby cały dzień był udany..



*Z Perspektywy Rosie
Ospale wstałam z łóżka i od razu poszłam ogarnąć swój wygląd. Rozczesałam włosy,wykonałam poranną toaletę i założyłam na siebie czarny crop top i jeansowe spodenki z wysokim stanem. Włosy spięłam w luźnego kucyka i poleciałam szybko na dół, zjeść śniadanie (czyt. płatki z mlekiem).
Zanim zdążyłam je sobie przygotować usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Ross, dzisiaj również miał po mnie rano przyjść.Poszłam otworzyć a w drzwiach stał Matt, co nie powiem troszeczkę mnie zdziwiło.
-Co tu robisz?- warknęłam
-Moge wejść?-zapytał i spuścił wzrok. Jest smutny, widziałam to.
-No dobrze- powiedziałam już milszym tonem
-Rosie, ja chciałbym Cię przeprosić za to co wtedy odwaliłem. Wiem zachowałem się jak dupek ale brakuje mi naszej przyjaźni- wyszeptał ze łzami w oczach.
Kiedy to zobaczyłam, coś we mnie pękło i jak najmocniej się dało przytuliłam go. Potrzebowałam tego zarówno jak i on.
-Jest już dobrze, nie gniewam się- powiedziałam z uśmiechem
-Na prawdę?- zapytał zaskoczony
-Jak najbardziej- odpowiedziałam i spojrzałam na zegarek.
O kurde już 7.30 a Ross'a jak nie było tak nie ma, to dziwne..może coś sie stało? Zaczynam się o niego martwić.
No więc zostało mi iśc na przystanek w towarzystwie Matt'a co wcale nie było zle. Wspominaliśmy stare czasy i opowiadaliśmy sobie co wydarzyło się jak nie gadaliśmy ze sobą. Na przystanku zobaczyłam Angel i Steven'a ale po Ross'ie nadal zero śladu. Dobra pewnie będzie w szkole, nie powinnam aż tak się martwić. Podróż w ich towarzystwie zawsze szybko mijała. Ciągłe wygłupy pozwoliły zapomnieć mi o złych chwilach. Tak więc, kiedy dojechaliśmy do szkoły, była prawie 8 więc każde z nas udało się do klasy. Zaczęła się lekcja ale nadal nie było Ross'a. A właśnie prawie
wypadło mi z  głowy, muszę dzisiaj jechac po  sukienkę. Wysłałam więc sms'a do Rydel czy ma może ochotę później na jakiś mały shopping. Blondynka bez problemu się zgodziła więc czekałam aż wszystkie lekcje szybko się skończą. Kiedy już zabrzmiał ostatni dzwonek, wybiegłam ze szkoły najszybciej jak potrafiłam. Miałam podejść pod dom Lynch'ów więc może tam uda mi się jeszcze chwilę pogadać z Ross'em.
Zadzwoniłam dzwonkiem a drzwi otworzył mi Riker.
-hej młoda-krzyknął i dał mi buziaka w policzek.
-Hejka, Rydel gotowa na zakupy?-zapytałam
-O boże ile te dziewczyny mogą kupować-westchnął blondyn
-Jeszcze się szykuje, wejdź poczekaj- po chwili dodał
-No dobrze, a jest może Ross?
-tak w swoim pokoju, jak chcesz to możesz iść, Siedzi tam i nikogo nie wpuszcza- powiedział i poszedł do salonu. Siedzi cały dzień w pokoju? To nie podobne do niego, tu musi coś być nie tak. Zanim Rydel się ogarnie pójdę na chwilę sprawdzić jego stan. Kiedy już znalazłam sie na pierwszym pietrze, zapukałam do pierwszych drzwi na prawo (czyt. jego pokoju).
-Idz sobie kimkolwiek jesteś- krzyknął Ross
-To ja, Rosie- powiedziałam cicho.
-Wejdź- usłyszałam i lekko uśmiechnęłam się pod nosem.
Kiedy juz otworzyłam drzwi zobaczyłam leżącego na łóżku blondyna, który oglądał telewizje.
-Ross co się stało?-zapytałam zatroskanym głosem
-Nic sie nie stało- powiedział i sztucznie sie uśmiechnął.
-Przecież widze, że coś jest- odparłam
-Eh.. No bo już po weekendzie z zespołem wyjeżdżamy w trase- powiedział i spuścił wzrok.
-To źle?-spytałam nic nie rozumiejąc
-Rosie...nie będziemy się widzieć 3 miesiące
Nagle poczułam wielką gulę w gardle, nie wiedziałam co powiedzieć. Zawsze radziłam sobie z tym że wyjeżdżają w trasę.. ale teraz jak z Ross'em zbliżyliśmy się bardziej do siebie?
-Będzie dobrze, między nami nic się nie zmieni- powiedziałam ledwo się uśmiechając
-Obiecujesz?
-Jak najbardziej-odparłam już pewniejsza na co Ross mnie przytulił. Po chwili do pokoju zapukała Rydel.
-Rosie chodź musimy iśc po te sukienkę- powiedziała z uśmiechem
-Już idę- odparłam i pożegnałam się z blondynem.

*Z Perspektywy Ellington'a
Siedziałem sobie na kanapie w domu Lynch'ów jedząc żelki, gdy nagle obok mnie pojawił się Riker.
-Siema stary, jak tam pomiędzy tobą a moją siostrą- zapytał
-Jest dobrze, tylko teraz wyszła na zakupy- powiedziałem śmiejąc się
-A jak z toba i Angel?- dodałem
-Nijak, to chyba koniec Ell- powiedział smutny
-Ej nie mów tak, tworzyliście taką fajną pare wszyscy was shipowali, kochasz ją w ogóle?
-Najbardziej na świecie ją kocham- odparł załamany
-To pokaż jej, że Ci zależy- powiedziałem i wróciłem do jedzenia żelek.
Po chwili coś zaczęło wibrować w mojej kieszeni. Jak zwykle myślałem że dzwoni Rydel ale to co zobaczyłem na wyświetlaczu zamurowało mnie-Kelly.
Co ona ode mnie chce? Po co dzwoni?
Po chwili rozmyśleń zdążyłem odebrać telefon.
-halo?-powiedziałem
-Hej, Ell możemy sie spotkać? Musimy pogadac- powiedziała
-No Dobra ale co to za rozmowa?- dodałem od siebie
-Zobaczysz, w naszej ulubionej kawiarni o 18- powiedziała po czym się rozłączyła. Była 16.30 więc miałem jeszcze trochę czasu. Najdziwniejsze co mnie dzisiaj spotkało to telefon od niej. Rydel nie może się dowiedzieć, bo nie będzie zachwycona.

*Z Perspektywy Rosie
-Rydel chodzimy juz po sklepach dobre 2h a nadal nie znalazłyśmy sukienki tylko pokupowałyśmy jakieś inne ciuchy.- odparłam zmęczona
-Zaraz znajdziemy te idealną, OO chodź, może tam jest!- krzyknęła i pociągnęła mnie za sobą.
Miała racje znalazłam tą idealną sukienkę.


-Boże Rydel ty to masz oko, jest cudowna- odparłam wychodząc ze sklepu z nowym zakupem.
-A widzisz, polecam się na przyszłość- powiedziała moja przyjaciółka i udałyśmy się do jej domu.

*Z Perspektywy Ross'a
Dobra skoro dziewczyny poszły kupić sukienkę dla Rosie, to dla mnie też przydałby się jakiś garnitur. Muszę choć trochę dorównywać jej wyglądem. Zadzwoniłem więc po mojego dobrego kumpla Calum'a i razem z nim pojechaliśmy szukać czegoś dla mnie.
Po godzinę męczarni znalazłem to co chciałem i udaliśmy się do Rudego pograć na PS3.
Nie rozumiem jak te wszystkie dziewczyny mogą tyle chodzić po sklepach, przecież od tego normalnie ludziom nogi odpadają. Nie mogę doczekać się jutrzejszego dnia i całego weekendu, w końcu cały ten czas spędzę z Rosie.

*Z Perspektywy Angel
Już jutro bal, kupiłam sukienkę z jakiś tydzień temu ale chyba będę musiała schować ją do szafy. Miałam iśc z Rikerem ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Niall'a nawet nie mam odwagi prosić o to, po za tym jest tylko moim przyjacielem. Nawet nie wiecie jak brakuje mi Rika.
To on jest tym którego kocham, niestety ja ta durna idiotka to wszystko spaprałam kiedy chciał się pogodzić. Wszystko zawsze zepsuje,
-Jestem do niczego.- powiedziałam na głos sama do siebie
-Nie mów tak, nie jesteś- usłyszałam znajomy głos za sobą.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Rikera z wielkim bukietem róż.
-To ja wszystko spaprałem, nie zauważyłem, że tracę tak cudowną dziewczynę- powiedział
-Nie Riker, to moja wina byłam głu...- nie dokończyłam nawet wypowiedzi bo chłopak namiętnie mnie pocałował.
-Wybaczysz mi Angel? I uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na twój szkolny bal?- powiedział lekko się śmiejąc.
-Tak- krzyknęłam i wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam.
Chyba jednak los mi sprzyja.

*Z Perspektywy Ell'a
Poszedłem spotkać się ze swoją byłą dziewczyną, wiem to nie najlepszy pomysł ale co miałem zrobić? Omówić? Nie wypadałoby, i tak jestem pewny że teraz kocham Rydel, więc co mi szkodzi chociaż dowiedzieć sie o co chodziło.
Kiedy już zjawiłem się na miejsce równo o 18 dostrzegłem ją siedzącą przy stoliku, który był kiedyś tym "naszym".
-hej -odparłem i usiadłem na przeciwko.
-hej- powiedziała i zaczęła bawić się swoimi palcami u rąk. Zawsze tak miała gdy się denerwowała. Wiedziałem, że jest cos na rzeczy.
-Więc przejdźmy do sedna sprawy, po co chciałaś się spotkać?- zapytałem otwarcie
-Bo Ja... nadal ...Kocham Cię- powiedziała zrezygnowana
-I co w związku z tym?
-Dajmy sobie jeszcze jedną szansę- powiedziała nie patrząc na mnie
-Ale ja nie mogę, kocham Rydel i  jestem z nia szczęśliwy- powiedziałem
-A pamiętasz wszystkie nasze wspólne chwile? Nie brakuje Ci ich czasami?- powiedziała ze smutkiem
-Brakuje, ale...wszystko skończone. Zacząłem nowy rozdział i przy tym pozostanę.- odparłem po czym wyszedłem.
I co ja teraz zrobię? Tak to prawda kocham bardzo Rydel, ale kiedy zobaczyłem Kelly poczułem tak jakby motylki w brzuchu? Nie, nie bądź baba Ell, zacząłeś od początku i tego się trzymaj.

*Z Perspektywy Matt'a
-Stary co ja mam zrobić?- zapytałem Steven'a który siedział tuz obok mnie w moim salonie.
-Z Rosie? Przecież już się pogodziliście więc w czym problem?- zapytał
- W tym, że w każdej chwili znowu będzie mu poświęcać najwięcej czasu- odparłem smutno
-To chyba logiczne, w końcu go kocha
-Nie pomagasz brachu- powiedziałem zrezygnowany
-Spójrz na to z innej strony, jeśli ty byłbyś zakochany tez byś poświęcał swojej przyjaciółce mniej czasu ale nadal by nia pozostała. Nie przejmuj sie tym- powiedział
-Taa...- odparłem. Muszę cos z tym zrobić, nie mogę tego tak zostawić, on nie może byc ważniejszy. Traktuję Rosie jak małą siostrę, której nie ma prawa nikt skrzywdzić tym bardziej on. Musze ich rozdzielić...tylko jak to zrobić?

Czasami nawet przyjaciele 
potrafią Ci zaszkodzić..

***
Witam kochani!
Jest i rozdział 5 niedługo biorę się za 6:)
Jak myślicie co zaplanował Matt? Czy Ell będzie do końca szczerzy, i jak wypadnie bal Ross'a i Rosie?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale. Zachęcam do czytania!
A w temacie blogów, tak jak już wspomniałam w zakładce (Blog Kolegi) znajdziecie bardzo fajny blog z ciekawymi tematami, nad którymi może kiedyś się zastanawialiście?
Podam jeszcze tutaj linka, jakby ktos chciał żeby było łatwiej;)
http://trashcanwiththoughts.blogspot.com/
Pozdrawiam, Kati!





wtorek, 10 marca 2015

~Rozdział 4 (Time to ask her to the prom.)

Nie pozwól nikomu
niszczyć tego co zbudowałeś do tej pory...


*Z Perspektywy Ross'a
-Dobra Ross raz kozie śmierć musisz się w końcu jej o to zapytać... A co jak się nie zgodzi, wyśmieje albo cokolwiek?- gadałem sam do siebie.
Nagle ni stąd ni zowąd pojawiła sie obok mnie Rosie. Czułem stres jak nigdy dotąd. Moje ręce były całe mokre od potu z resztą twarz i koszulka też.
-Hej blondyneczko, coś się stało, że się tak spinasz?- zapytała śmiejąc się. Kiedy usłyszałem "blondyneczko" troszkę się rozluźniłem, jako przyjaciele wymyślaliśmy sobie różne ksywki.
-No bo Rosie, mam takie małe pytanko.. masz może z kim iść na bal?- zapytałem denerwując się
-Nie mam, a co?- zapytała zaskoczona
-No bo ja ten...- nie zdążyłem nawet nic powiedzieć gdyż podbiegła do nas Angel.
-No dziewczyno ruszaj się, lekcje się już skończyły a my lecimy do chłopaków- blondynka poganiała Rosie
-Em właśnie miałam rozmowę z Ross'em i trochę przerwałaś- powiedziała lekko wkurzona
-Nie dobra nic sie nie stało, pogadamy innym razem, Pa- powiedziałem i od razu odszedłem.
Czemu akurat w takim momencie? Czemu zawsze coś pójdzie nie tak, ja muszę ją zaprosić na ten bal i już nawet wiem jak..

*Z Perspektywy Rosie
-Dziewczyno nie mogłaś chwilkę później?- zapytałam oburzona
-Nie mogłam, a co ty taka naburmuszona o czym ty z nim gadałaś?
-Pytał się o bal walentynkowy czy mam z kim iść- odparłam smutno.
-aa to w sumie mogłam trochę później, przepraszam mała- powiedziała smutna
-Nie no dobra, jeśli chciał mnie zaprosić to wróci kiedyś do tego tematu...chyba- dodałam i uśmiechnęłam się.
-No dobra no więc jesteśmy na miejscu, zadzwonię do chłopaków żeby schodzili- powiedziała moja przyjaciółka i wykonała to co miała wykonać.
Po dosłownie 10 minutach obok nas pojawiło się całe 1D. Zaniemówiłam, serio, to było cudowne przeżycie, być blisko nich na żywo.
-Hej jestem Zayn, a ty jak masz na imię śliczna?- zapytał podając mi dłoń.
-Jestem Rosie, i miło mi cie poznać- lekko się uśmiechnęłam i uścisnęłam na przywitanie jego dłoń.
-Dobra to może ja nas przedstawię- powiedział Niall. No więc to jest Angel i jej przyjaciółka...Rosie a to jest Harry, Louis, Liam i Zayn.
Wszyscy postanowiliśmy wybrać się do wesołego miasteczka. Była świetna zabawa i miła atmosfera. Zastanawiałam się czy coś jest pomiędzy Niall'em a Angel albo pomiędzy Harrym a Louisem. Może jednak Larry istnieje? Dobra nie ważne, najważniejsze, że dużo czasu spędziłam z Zayn'em i bardzo blisko go poznałam. Super nam sie gadało. Często zostawaliśmy sami co bardzo mnie uszczęśliwiało. Złapałam z nim super kontakt, mamy wiele wspólnego i lubimy te same rzeczy. Wydawałoby się, że jest tym idealnym ale jednak moje serce należy do kogoś innego.
Kiedy już zabawa się skończyła chłopcy pojechali do siebie, a Zayn zadeklarował się, że mnie odprowadzi. Super nam sie gadało. Kiedy już doszliśmy na miejsce dał mi buziaka w policzek i wymieniliśmy się numerami telefonów.
Weszłam do środka, zdjęłam buty i powędrowałam do salonu na kanapę . Czas odpocząć, w końcu po tak długim męczącym dniu.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon, spojrzałam na słuchawkę był to Ross.
-Hej, jesteś już może w domu?-zapytał
-Tak przed chwilą wróciłam a co?- powiedziałam i uśmiechnęłam się sama do siebie na samo wspomnienie o dzisiejszym dniu z chłopakami.
-To wyjdź na balkon proszę- powiedział po czym usłyszałam pikanie w słuchawce, rozłączył się.
Tak jak mi powiedział wyszłam na balkon i to co zobaczyłam od razu wywołało szybsze bicie mojego serca. Na dole stał Ross z gitarą. Zaczął grać i śpiewać moją ulubioną piosenkę. Kiedy skończył zaczął mówić:
-Rosie Hughes czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na bal?
-Tak- powiedziałam i wybiegłam z domu wpadając w jego ramiona.
Może jednak los mi sprzyja? Zaprosił mnie na bal, ile ja na to czekałam. Moja radość w tamtym momencie była nie do opisania. Z resztą jego chyba też bo szczerzył się jak nie wiem co. Resztę wieczoru spędziłam w miłej atmosferze gdyz wraz z blondynem oglądaliśmy nasze ulubione seriale zajadając się popcornem.

*Oczami Angel
Siedziałam właśnie w domu i skajpowałam z Niall'em. Bardzo go polubiłam, niby poznałam go dopiero wczoraj ale już czuje jakbym znała go całe wieki. Może się wam wydać to trochę dziwne ale chyba mi sie spodobał..Jest taki kochany, uroczy, zabawny.. Nie STOP! Dziewczyno ogar! Masz przecież Rikera, ale z drugiej strony olał cię i pewnie rozmawia sobie w najlepsze ze swoją byłą (czyt. Ellen). Po chwili blondyn musiał juz kończyć więc umówiliśmy się na jutro na mały spacer po okolicy. Kiedy już przestaliśmy rozmawiać, przejrzałam szybko fb i twitter'a. Nic ciekawego nie było więc poszłam się wykąpać. Kiedy już skończyłam swoją kąpiel usłyszałam dzwonek do drzwi, więc nie zastanawiając się w czym ide poszłam otworzyć drzwi. Kiedy już to zrobiłam, ujrzałam w nich Rikera, który zjechał mnie wzrokiem z góry do dołu po czym lekko przygryzł swoja dolną wargę.
-hej, nie wiedziałem, że to w takim stroju wita sie gości- powiedział śmiejąc się
-czego chcesz?-burknęłam
-Chciałem pogadać- powiedział i spuścił wzrok
-Co Juz Ci się znudziła Ellen i do mnie wracasz?- spytałam z wyczuwalną ironią.
-nie mów tak- powiedział po czym bezczelnie wbił sie w moje usta. Znowu poczułam to co zawsze, te motylki w brzuchu i nogi jak z waty. Nie Hola, Hola! Oderwałam się szybko od niego i dodałam
-chyba powinieneś już iść- po czym zamknęłam mu drzwi przed nosem. Oparłam się o nie i powoli zjechałam na zimne kafelki. Zakryłam swoją twarz w dłoniach i uroniłam kilka łez. Czemu to wszystko jest tak popaprane? Kocham Riker'a ale pojawił się też Niall.. każdy z nich ma w sobie coś co mnie przyciąga.


****
Kochani! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział 4 w dodatku jest beznadziejny. Przepraszam ale tak jak już mówiłam za dużo na głowie i brak weny za wszelką cenę nie dawały mi możliwości dokończenia tego. Następny rozdział postaram się dodac jak najszybciej i obiecuje, że pojawi sie w nim Reszta rodziny Lynch'ów, Angel rozwiąże swój problem i ktoś będzie próbował namieszać w życiu Ross'a i Rosie.
Pozdrawiam, Kati!:)


poniedziałek, 16 lutego 2015

Informacja

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale weekend sprawy prywatne, dzisiaj zajęcia dodatkowe. rozdział wstawię jutro:)

piątek, 13 lutego 2015

~Rozdział 3 (I would give my life for her)

W każdym jest nadzieja
ona jest najważniejsza
nie pozwól sobie w nią zwątpić...


*Z Perspektywy Rosie
To koniec, było za późno... nie ma już dla mnie ratunku. Znowu powtarza się historia z kiedyś, tak już wiecie co mi zrobił. Tylko udawał mojego przyjaciela, bawił się mną. Za nim sie obejrzałam nie miałam na sobie już bluzy. Powoli zaczął zdejmować moją bluzkę. Próbowałam wydostać się z jego mocnego uścisku, jednak na marne był zbyt silny. Krzyczałam, wołałam i nic. Gdy nagle pojawił się chłopak. Tak był to Ross, zaczął sie drzeć i od razu przywalił Eliotowi w ryj, przez co ten upadł na ziemię. Blondyn wziął mnie ręcę i szybko zaniósł do mojego domu. Kiedy już tylko weszliśmy od razu sama pobiegłam do pokoju, jednak Ross poleciał tuż za mną. Nie pozwolił mi siedzieć samej, był przy mnie.
-Próbował, znowu próbował- powiedziałam tępo patrząc się w ścianę. 
-Ciii, myszko wszystko jest dobrze, jestem tu i zawszę będę- powiedział mocniej mnie do siebie przytulając. Było mi tak dobrze. Mimo tego co się stało, w jego ramionach wszystko znikało i czułam się bezpiecznie.Nic innego sie wtedy nie liczyło.
-Już lepiej?-zapytał po chwili
-Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową. On otarł moje policzki z łez i pocałował mnie w czółko. Jest kochany, taki jak zawsze. -Muzyka Cię uspokaja, to może coś mi zaśpiewasz-oznajmił wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie do fortepianu. Oboje usiedliśmy i zaczęłam grac swoją piosenkę, którą napisałam kiedyś o moim pierwszym chłopaku Gregu:
Come with me 
stay the night 
you say the words but boy it don't feel right.
What do you expect me to say? 
You know it's just too little too late 
You take my hand 
and you say you've changed 
but boy you know your begging don't fool me 
because to you it's just a game 
You know it's just too little too late 

So let me on down 
cause time has made me strong 
I'm starting to move on 
I'm gonna say this now 
your chance has come and gone 
and you know 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late 

yeah yeah it's just too little too late 

I was young and in love 
I gave you everything but it wasn't enough 
and now you wanna communicate 
You know it's just too little too late 

Go find someone else 
in letting you go I'm loving myself 
you got a problem 
but don't come asking me for help 
Cause you know 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late 

I can love with all of my heart baby 
I know I have so much to give(I have so much to give) 
with a player like you I don't have a prayer 
That's the way to live 

Oooh no it's just too little too late yeah 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late 
you know it's just too little too late 

It's just too little too late 
a little too wrong 
and I can't wait 
but you know all the right things to say 
you know it's just too little too late 
You say you dream of my face 
but you don't like me 
you just like the chase 
to be real it doesn't matter anyways 
You know it's just too little too late
-Ładne, o kim ta piosenka?- zapytał
-O mojej pierwszej nieudanej miłości- powiedziałam
-Nie przejmuj sie niczym księżniczko-powiedział i znowu mnie przytulił.
-Może wybierzemy się do kina żeby się rozerwać Co ty na to?- zapytał
-Jestem za, odparłam uśmiechnięta
Wyszliśmy z mojego domu, pożyczyłam Ross'owi kluczyki od mojego samochodu gdyż, do kina była długa droga a chłopak uparł się, że to on będzie prowadził.
Droga mijała nam znakomicie, gadaliśmy i śpiewaliśmy piosenki, które aktualnie leciały w radiu.

*Z Perspektywy Angel
-Eh znowu to samo, robi mi wyrzuty o nic, wczoraj było tak pięknie a dzisiaj znowu jest obrażony-westchnęłam siedząc sama w parku
Może i gadałam sama do siebie ale co z tego, nie moja wina, że za bardzo go kocham..
Nagle przysiadł się do mnie chłopak w kapturze i okularach przeciwsłonecznych.
-Hej, czemu siedzisz tak tu sama?-zapytał
-A nie wiem jakoś tak lubię tu czasami przesiadywać i pomyśleć- odparłam z lekkim uśmiechem
-To może Ci przeszkadzam? może pójdę?- zapytał
-Nie, nie musisz. Przyda mi sie ktoś do rozmowy
-To w takim razie jestem Niall, miło mi Cie poznać- odparł
-Angel, i mi też miło Cie poznać.
Nagle chłopak zdjął kaptur i okulary. Nie wierzyłam własnym oczom to Był Niall Horan.
-O boże, nie mogę w to uwierzyć..-ledwo wydusiłam
-jesteś naszą fanką?- zapytał z nadzieją
-Znaczy no fanką bym, się nie nazwała ale lubię waszą muzykę.
-To jaką piosenkę najbardziej lubisz?
-Myślę, że taką moją ukochaną, do której mam duży sentyment jest You & I - mówiąc to mocno sie rozmarzyłam.
Nagle blondyn zaczął śpiewać, jejku był taki słodki... Nie stop! Dziewczyno masz Rikera!
-Jakie plany na jutro?-zapytał gdy skończył
-Umówiłam się z przyjaciółką
-to bierz przyjaciółkę i wbijajcie do nas- powiedział z uśmiechem
-W sumie dobry pomysł ale co wy robicie w LA?- zapytałam śmiejąc się
-No mamy trasę- również się zaśmiał
-A no dobra to podaj swój numer i adres i jutro wbijamy.
Kiedy już wszystko załatwiliśmy poszłam do domu i do razu zadzwoniłam do Rosie.
Po kilku sygnałach odebrała.
-HEJ, LASKA NIE UWIERZYSZ!-krzyczałam
-Co się stało?- zapytała i zaśmiała się
-SPOTKAŁAM W PARKU NIALL'A HORANA!-krzyknęłam
-CO JAK TO? JAKA SZCZĘŚCIARA JEZU TYLKO NIE MÓW ŻE ZAYN'A TEZ- krzyknęłam
-NIE, ALE POSŁUCHAJ POWIEDZIAŁAM ŻE JUTRO JESTEM UMÓWIONA Z TOBĄ, A ON CHCIAŁ SIĘ SPOTKAĆ WIĘC POWIEDZIAŁ, ŻE MOŻEMY OBYDWIE DO NICH WBIĆ.
-JEZU KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ, W KOŃCU POZNAM ZAYN'A DZIĘKI TOBIE
-wiem, ze mnie kochasz , dobra widzimy się jutro, kocham
-ja też kocham, papa- powiedziała i rozłączyła się

*Z Perspektywy Rosie
Kiedy skończyłam rozmowę od razu się popłakałam.
-Ej nie płacz skarbie- powiedział Ross kiedy szliśmy obok siebie
-Ale ja go poznam rozumiesz? W końcu moje marzenia się spełnią- powiedziałam
-Zayn'a Malika?-zapytał i spuścił wzrok
-Przecież wiesz, ze oni są moim drugim ulubionym zespołem a on moim drugim ukochanym wokalistą- dokończyłam
-No wiem wiem, i wiem, że ja jestem pierwszy- uśmiechnął sie cwaniacko.
-Może i tak- powiedziałam i po chwili doszliśmy do mojego domu.
-Świetnie się bawiłam dziękuje ogólnie za dzisiejszy dzień, do jutra- odparłam i pożegnałam się z nim buziakiem w policzek
-Jutro rano przyjdę po ciebie, papa.- odparł i poszedł do domu.

***
Tak wiem, że dzisiaj krótki rozdział, ale jutro to nadrobię, jeśli jest słaby to przepraszam
Pozdrawiam
Kati