wtorek, 10 lutego 2015

~Rozdział 1 (The most ordinary Monday)

Osoby zakochane nie dostrzegają miłości 
dawanej im od innej osoby...


*Z perspektywy Rosie
-Rosie, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, Kocham Cię całym swoim sercem za wszystko co dla mnie robisz i zrobiłaś. Nie ma drugiej takiej- odparł Ross i lekko pogładził mój policzek. Czułam się spełniona, jedna łza spłynęła po moim policzku, a on szybko ją otarł i ciągle wpatrywał się we mnie.
-Ja Ciebie też bardzo kocham, od kąt się poznaliśmy jesteś moją jedyną myślą, snem czy skomponowanym utworem. - powiedziałam i przytuliłam się mocno do niego. Czułam jego zapach. Zapach tych perfum od których zawsze miałam ciarki na skórze. Moje ciało przeszył lekki, przyjemny dreszczyk. Ross kawałek się ode mnie odsunął, złapał mnie za podbródek i namiętnie mnie pocałował...
-Dryń...Dryń.. Dryń- zaczął dzwonić mój budzik ustawiony na 6.30.
-Niech to szlak..- pomyślałam i zwlekłam się z wygodnego łóżka. Miałam taki piękny sen a tu nagle dzwoni to dziadostwo. Wzięłam potrzebne mi na dzisiaj ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam, uczesałam i lekko umalowałam-jednym słowem po prostu się ogarnęłam.
Zeszłam na dół do kuchni, złapałam za miskę, wyjęłam mleko z lodówki i wzięłam płatki kukurydziane. No i codzienne śniadanie gotowe. Po zjedzeniu spojrzałam na zegarek była 7.30 akurat zdążę na autobus, pomyślałam wzięłam torbę, założyłam buty i wyszłam. Do przystanku nie miałam daleko tylko 5 minut drogi więc na luzie szłam słuchając muzyki. Kiedy już byłam na miejscu zauważyłam Matt'a i Stevena.
-Hejka- przywitałam się z nimi buziakiem w policzek. 
-Hej- powiedzieli równo
-Gdzie jest Angel?- spytałam zdziwiona, że blondynki jeszcze nie ma. 
-To nie wiesz? Angel i Riker zrobili sobie dzisiaj małe wagary u niej- parsknął śmiechem Matt
-Nie wiem, ale życzę miłej zabawy- odparłam uśmiechając się.
Po chwili przyjechał nasz autobus, szybko zapakowaliśmy się do niego i dojechaliśmy pod szkołę. Mam nadzieje, że dzisiaj będę musiała oszczędzić sobie widoku miziających się Ross'a i Roxy. Tak wiem, Ross jest moim przyjacielem, ale nawet nie wiecie jak to cholernie boli jak kochana przez Ciebie osoba jest zainteresowana twoim największym wrogiem szkolnym. Tak była moim wrogiem od kiedy sie poznałyśmy, nie dlatego że jest z Ross'em tylko dlatego jak traktuje ludzi. Nie ma do nich za grosz szacunku, kolejna pusta laleczka Barbie. 
Stałam przed szkołą gdy
nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos Rydel.
-Rosie! Rosie! Rosie! obudź się!- krzyczała mi do ucha.
-Auuć..- odparłam i złapałam się za ucho. Wiem, że mnie kochasz ale nie musisz mi krzyczeć do ucha- dodałam uśmiechając się.
-Taak, chciałabyś. Dobra opowiadaj co u Ciebie- powiedziała śmiejąca się blondynka.
Ahh ta Rydel, zawsze uśmiechnięta, zakręcona blondynka i za to ją kocham.
-A nic ciekawego, od wczoraj nic się nie zmieniło. 
-Idziesz z kimś na ten bal walentynkowy?
-Chyba ide sama bo na razie nikt mnie nie zaprosił- powiedziałam. W sumie nie było to dla mnie ważne. To tylko zwykły bal w walentynki. Nie będę przecież rozpaczać, że nie mam partnera, albo nie zostanę księżniczką tego balu. Nie jestem taka, żeby przejmować się taką mało istotną sprawą.
-Nie trać nadziei mała- powiedziała i przytuliła mnie
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje i wszyscy niczym bydło rzucili się do drzwi od klas.
-Ej duża muszę już iść na lekcje-powiedziałam, uśmiechnęłam się i pożegnałam z blondynką
-Po lekcjach wbijaj do nas to pogadamy-odparła idąc w stronę parku.
-No jasne że wbije- krzyknęłam.
Kocham ją, jest moją najlepszą przyjaciółka tuż po Angel. Cieszę się, że wtedy w centrum wpadłyśmy na siebie. Gdyby nie to, nie poznałabym tak wielkiej sercem osoby. 
Weszłam do klasy i zajęłam moje stałe miejsce w ostatniej ławce. Nie narzekałam na nic, w szkole byłam lubiana, nie miałam najgorzej. Kiedy już się usadowiłam przejechałam wzrokiem po całej klasie. Nagle zatrzymałam się na Ross'ie i Roxy, którzy szeptali sobie coś do ucha. Poczułam lekkie ukucie w klatce piersiowej. Czyżbym była zazdrosna? Tak byłam cholernie zazdrosna. Chciałabym być to ja. Ciągle zadaje sobie pytanie co on w niej widzi?. Wiem sama nie jestem idealna ale ona? Czyżby poleciał jak każdy na dupę, cycki i sprawy łóżkowe? Nie to nie w stylu Ross'a. Może jednak serio się w niej zakochał..

*Z perspektywy Ross'a
Sam nie wierzę, że to robię. Przecież ja jej nie kocham, ona jest tylko pustą lalką z dużą ilością tynku na twarzy. Po co to robię? Otóż jest kolejna dziewczyna, na której cholernie zależy mi od jej poznania. Od początku gdy ją zobaczyłem i bliżej poznałem. Od początku wiedziałem, że jest inna niż wszystkie, że jest tą wyjątkową. Pewnie domyślacie się o kogo chodzi, tak chodzi o Rosie Hughes. To ją kocham i to z nią chciałbym spędzać cały wolny czas. Czemu zaś jestem z inną? Odpowiedź jest prosta, chciałem sprawdzić czy będzie zazdrosna. Ale dłużej tak nie mogę, nie chodzi mi o to żeby od razu wyznać jej uczucia bo tego na razie nie mam w planach, za bardzo się boję. Chodzi mi o Roxy, muszę to w końcu zakończyć, bo nie odczepi sie już do końca życia.
Niedługo zbliża się bal, mam nadzieję, że uda mi się zaprosić Rosie a nie Roxy.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Barbie.
-Kotku a jak z balem?
-Co z balem?- spytałem zdziwiony
-No musimy przecież wybrać dla ciebie garnitur i iśc po jak najlepszą suknie. - powiedziała z tym swoim głupkowatym wyrazem twarzy. Boże była taką tępą dziewczyną, że gorszej nie widziałem.
-A czy my w ogóle idziemy razem na bal?- spytałem obojętnie
-No jesteśmy razem tak więc to chyba normalne- powiedziała zdziwiona
-Nie jesteśmy razem, to koniec Roxy odparłem prosto z mostu.
Po chwili zadzwonił dzwonek więc jak najszybciej sie spakowałem i wyszedłem z klasy zostawiając za sobą zdumioną Roxy. W końcu pozbyłem się tej przyssawki. Nie wierzę jak ja mogłem ją całować, przytulać czy cokolwiek z tych rzeczy,fujj. Na sama myśl o tym rzygać mi się zachciało. Poszedłem pod klasę chemiczną, rzuciłem plecak pod ścianę i poszedłem usiąść na oknie.
Odwróciłem głowę w stronę ulicy i zacząłem uważnie obserwować teren, rozmyślając o Rosie.
-Hejka blondasku- powiedziała dziewczyna, która obok mnie stanęła. Tak to była Rosie, wszędzie poznam ten cudny głos.
-Hej mała- powiedziałem i przywitałem się z nią buziakiem w policzek
-Czemu tak sam siedzisz na oknie?- spytała
-A wiesz, jakoś tak nie mam humoru- powiedziałem i przejrzałem ją od góry do dołu. Jak zawsze idealna, miała na sobie czarne rurki, najzwyklejsze trampki, białą bluzkę i jeansową kurteczkę, na twarzy miała lekki makijaż, który idealnie podkreślał jej oczy i policzki.
-To może ja Ci nie będę przeszkadzała- powiedziała i chciała odchodzić ale złapałem ją za rękę.
-Co ty, Ty nigdy mi nie przeszkadzasz w końcu jesteś moją przyjaciółką- dodałem i puściłem do niej oczko. Uśmiechnęła się i zaczęła mówić.
-To dobrze, bo dzisiaj cały dzień mnie będziesz widział- zaśmiała się. Kochałem jej śmiech, wszystko w niej kochałem.
-jak to?- zapytałem zdziwiony jednocześnie pełny nadziei.
-No bo idę dzisiaj do was, pogadać z Rydel więc pewnie sobie dłużej posiedzę.
-O to bardzo się cieszę, mogę z tobą usiąść na chemii?- zapytał
-To nie siedzisz z Roxy?-zapytała zdziwiona
-Zerwałem z nią, i to tyle. Sam nie wiem czemu z  nią byłem, jest zupełnie inna niż ja. Zbyt lalkowata- powiedziałem i oboje się zaśmialiśmy.
-No więc możesz- słodko się uśmiechnęła.

*Z Perspektywy Rosie
Zerwał z nią? W końcu przejrzał na oczy, tak bardzo się z tego cieszę. To jest nie do opisania ale uśmiech sam próbuje wkraść mi się na twarz. Teraz może mam u niego szansę, muszę się jeszcze bardziej zbliżyć do niego. Mam nadzieję, że jednak coś z tego wyjdzie. Nie ukrywajmy, jest to najlepszy dzień mojego życia. Całą chemię rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, śmialiśmy się i rzucaliśmy w ludzi papierkami. Każdą przerwę spędziliśmy w swoim towarzystwie. Cały dzień robiliśmy coś wspólnie, nie zwracaliśmy na nic uwagi, liczyła się tylko nasza dwójka. Ni stąd ni zowąd Matt stał się dla mnie chamski i oschły. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Zachowywał się trochę jakby był zazdrosny.. nie, to nie możliwe, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Znamy sie od zawsze, razem lepiliśmy babki z piasku i razem dorastaliśmy. Był dla mnie jak brat i to wszystko, nic więcej. Kiedy już zabił ostatni dzwonek wszyscy zbiegli do szatni aby w końcu wyjść z tej szkoły. Mi i Ross'owi jakoś tak za bardzo się nie spieszyło. Tak czy tak mieliśmy dodatkowo wracać do jego domu. On poszedł do swojej szafki zostawić książki a ja do swojej. Dosłownie minutę po tym jak wpisałam kod pojawiła się przy mnie Roxy.
-Proszę, proszę, proszę, któż to taki.- powiedziała zezłoszczona
-O boze znowu ty, puder Ci się skończył i nie masz się czym pomalować, że naruszasz moją przestrzeń prywatną?- spytałam wkładając książki do szafki
-Posłuchaj mnie przybłędo odczep sie od mojego misia, a dam ci spokój. - zagroziła
-Po pierwsze nie mów na mnie przybłęda, Po drugie zerwał z tobą więc o co ci chodzi, to nie moja wina po trzecie na sam twój widok chce mi sie rzygać więc najładniej jak tylko proszę "Spierdalaj" ode mnie- powiedziałam i sarkastycznie się uśmiechnęłam.
-Nie wiesz w co się pakujesz moja droga- powiedziała
-Za to ty nie wiesz co wpakujesz sobie do ust następnym razem. Poszukaj czegoś w klubach albo na drodze, tam na pewno zarobisz dużo hajsu- dokończyłam, zamknęłam szafkę i udałam się przed szkołę. Tam czekał już na mnie Ross, który od razu zapytał.
-Co tak długo?
-A no wiesz korki- powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.
-Może masz chęć na loda?- zapytał i uśmiechnął się, na co wybuchnęłam śmiechem.
-Co? Powiedziałem cos nie tak?- zapytał po czym sam wszystko ogarnął i również zaczął rechotać ze śmiechu.
-Chodziło mi o te budkę- powiedział przez śmiech i wskazał palcem w dane miejsce.
-No może chcę- powiedziałam i uśmiechnęłam się
Podeszliśmy z Rossem do budki i zamówiliśmy lody, on wziął czekoladowe a ja jak zwykle truskawkowe. Potem znowu ruszyliśmy w stronę naszego celu. Oczywiście droga minęła nam w miłej atmosferze. Ciągle o czymś gadaliśmy, mieliśmy ze wszystkiego bekę, Stało się również to że pół mojego loda wylądowało na jego twarzy i koszulce a jego pół na moich spodniach i nosie. Uwielbiam go, jest ideałem i będzie już do końca. W końcu doszliśmy na miejsce. Ross wyjął kluczyki przekręcił zamek. Drzwi się otworzyły i oczywiście jak na dżentelmena przystało przepuścił mnie w drzwiach. Znałam już cały dom i mogłam się tu czuć jak u siebie, więc od razu poszłam do salonu. Siedzieli tam wszyscy oprócz Rikera, który jak podejrzewałam siedział jeszcze u Angel. Przywitałam się z każdym i poszłam razem z Rydel do jej pokoju. Rozmawiałyśmy, obgadywałyśmy każdego i oglądałyśmy filmy. Obejrzałyśmy "Kopciuszka w rytmie miłości".
-Ahh ten Freddie Storma co tu gra jest taki idealny- rozmarzyła się Rydel
-Ejejej ty masz przecież Ellingtona- powiedziałam i obie się zaśmiałyśmy
-Ej Rosie, mam nietypowe pytanie- powiedziała spuszczając wzrok
-No wal śmiało- powiedziałam i zachęciłam ją do zapytania
-Podoba Ci się może mój brat Ross?- zapytała i spojrzała na mnie
-Hmmm... Emmm.. No...Ten...Nie podoba mi...się- powiedziałam jąkając się
-czyli tak- powiedziała rozpromieniona Rydel
-Nie, no co ty- próbowałam skłamać ale na darmo. Niech to szlak, czemu nie urodziłam się idealną oszustką.
-Podoba Ci się, mnie nie oszukasz.
-No dobra no może i tak ,ale Rydel proszę Cię, nie mów mu za nic w świecie okay?- powiedziałam błagalnie
-Ajaj kapitanie!- zasalutowała po czym obie się zaśmiałyśmy. Chodźmy do nich na dół-dodała
-Zgadzam się z tym- powiedziałam i zeszłyśmy na dół. Resztę czasu spędziliśmy wszyscy razem (oprócz Rikera) w salonie śmiejąc się i śpiewając karaoke. 

*Z Perspektywy Angel
-Dziękuje Riker, to najlepsze wagary w moim życiu- powiedziałam przytulając się niego.
-Do usług skarbie, Kocham Cie najmocniej- odparł i pocałował mnie w głowę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Cię mam.- powiedziałam i rozmarzyłam się.
-Ja tak samo- powiedział. Nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić-dodał i uśmiechnął się.
-Riker a oni wszyscy nie będą się o Ciebie martwić, że tak długo Cię nie ma?-zapytałam przestraszona
-No co ty, jestem już dorosły i odpowiedzialny za siebie, nie muszą się martwić.
-No dobrze to co może obejrzymy jakiś film?-zapytałam
-Mam lepszy pomysł- powiedział, po czym oboje się ubraliśmy i zeszliśmy na dół. 
-Teraz niestety muszę zawiązać Ci oczy- dodał i przepasał mnie czarną chustką, przez którą kompletnie nic nie widziałam. 
-A powiesz dokąd idziemy?- zapytałam z nadzieją
-To niespodzianka- odpowiedział i zaśmiał się. Po 15 minutach doszliśmy na miejsce.
Riker odwiązał chustkę a moim oczom ukazał się mały staw z polaną. Było tam tak pięknie, wokół drzewa i różne kwiaty, kaczki i ciemny obraz nieba z gdzieniegdzie umieszczonymi gwiazdami. Usiedliśmy na kocu na małym pomostku i zrobiliśmy sobie piknik. Było tak cudownie, rozmawialiśmy i patrzyliśmy się głęboko w nasze oczy. Po kilku minutach Riker wyjął gitarę, którą wcześniej wziął ze sobą i zaczął grać kawałek piosenki Pass me by.
Remember that trip we took in Mexico
Hangin’ with the boys and all your senioritas
I never spoke up, yeah never said hello
But I keep on trying to find a way to meet ya’

I was chillin’
You were with him
Hooked up by the fire
Now he’s long gone
And I’m like so long

Now I got my chance
Now I, now I got my chance

Like DAMN 
You could be the one that could mess me up
You could be the one that’ll break me me (Damn)
All them other girls said they had enough
You could be the one that’ll take me
I was solo, living YOLO
‘Til you blew my mind
Like DAMN
You could be the one that could mess me up
I can’t let you, can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by

I was tryna play too cool to get caught up
Like too fun, too young to fall to pieces
I know a girl like you can’t ever get enough
So I’m addicted, trippin’
Tryna get you to see this

The way I need you
Like I’m see-through
Dancin’ out my pants
Got you shookin’ 
Caught you lookin’

Now I got my chance
Now I, now I got my chance

Like DAMN 
You could be the one that could mess me up
You could be the one that’ll break me me (Damn)
All them other girls said they had enough
You could be the one that’ll take me
I was solo, living YOLO
‘Til you blew my mind
Like DAMN
You could be the one that could mess me up
I can’t let you, can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by

Bridge
It’s like everywhere I look
And everywhere I go
A million other guys keep staring 
And I know that
I could be yours 
And you could be mine
I just can’t let you pass me by, by, by

It’s like everywhere I look
And everywhere I go
A million other guys keep staring 
And I know that
I could be yours 
And you could be mine
I just can’t let you pass me by, by, by

Like DAMN 
You could be the one that could mess me up
You could be the one that’ll break me me (Damn)
All them other girls said they had enough
You could be the one that’ll take me
I was solo, living YOLO
‘Til you blew my mind
Like DAMN
You could be the one that could mess me up
I can’t let you, can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by
Oh-oh, oh-oh, oh-oh
I Can’t let you pass me by

I can’t let you pass me by
 -Jejku Riker, to było wspaniałe, dziękuje ci za to- powiedziałam i złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku.

*Z Perspektywy Rosie
Wróciłam do domu, oczywiście Ross mnie odprowadził i zadeklarował się, że przyjdzie po mnie rano. Mój szalony blondasek. Dzisiejszy dzień okazał się być lepszy niż się spodziewałam. Nie mogłam uwierzyć że z dnia na dzień tak zmieni się obrót spraw. Weszłam więc przywitałam się z moim rodzeństwem, i od razu poszłam na górę do swojego pokoju. Zasiadłam z gitarą na łóżku i zaczęłam komponować piosenkę. Wcześniej miałam blokadę, a teraz poszło z górki. W mgnieniu oka napisałam piosenkę, którą zatytułowałam "Extra Ordinary". Kiedy już skończyłam swoją pracę, umyłam się, przebrałam w piżamę i położyłam się spać.

Czasami coś najnormalniejszego 
może wydać nam sie najdziwniejsze...

****
Hejka!
Witam Was w moim pierwszym rozdziale! Mam nadzieję że choć trochę wam się spodoba. Na razie rozdziały będę dodawała regularnie w tych godzinach albo wcześniejszych, znaczy postaram się aby tak było. Przeczytałeś i spodobało Ci się? Skomentuj, wyraź swoje zdanie:)
Pozdrawiam!
Kati:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz