środa, 11 lutego 2015

~Rozdział 2 (Always something goes our way)

Znasz to uczucie, gdy ktoś jest tobą zainteresowany
a ty nie masz odwagi mu odmówić?
Boisz się...


*Z Perspektywy Rosie
I’m imprisoned, I’ve been living a lie
Another night putting on a disguise
I wanna tear it off and step in the light
Don’t you, don’t you?

So now I’m knocking at your front door
And I’m looking for the right cure
I’m still a little bit unsure
'Cause I know,
Yeah, I know

That most people see me as ordinary
But if you look close you’ll find I’m very
Interesting and hard to know
You can never tell where this might go
'Cause I’m not your average, average person
I don’t know much, but I know for certain
That I’m just a little bit extra, extra
I’m just a little bit extra ordinary

I can see it from the spark in your eyes
You believe in all the things you deny
You wanna fly and leave all you worries behind
Don’t you, don’t you?

Well now I’m knocking at your front door
And I’m looking for the right cure
I’m still a little bit unsure
'Cause I know,
Yeah I know

That most people see me as ordinary
But if you look close you’ll find out I’m very
Interesting and hard to know
You can never tell where this might go
'Cause I’m not your average, average person
I don’t know much, but I know for certain
That I’m just a little bit extra, extra
I’m just a little bit extra ordinary
Kiedy skończyłam grać usłyszałam za sobą głośne oklaski. Za mną był Ross. Była 7.00 więc zdziwiłam się co robi u mnie tak wcześnie.
-Co ty tu robisz?- spytałam z uśmiechem
-Miałem po Ciebie rano przyjść, twój brat mnie wpuścił. Ta piosenka jest extra!- powiedział i przysiadł się obok.
-Tak sądzisz?- spytałam zdumiona
-No jasne.. a mógłbym wiedzieć o kim to jest?- zapytał
-Emm... czy wszystkie moje piosenki, muszą być o kimś?- powiedziałam niepewnie. Dało się to wyczuć więc bez problemu dokończył.
-No wiesz nie wszystkie, ale przede mną prawdy nie ukryjesz. Mów o kim- powiedział z uśmiechem
-No emm ten...piosenka jest o t...-nagle oboje usłyszeliśmy krzyk Oscara, że jeśli sie nie pospieszymy to spóźnimy się na autobus.  Szybko złapałam za torbę i razem z Ross'em wyszliśmy z mojego domu. Po drodze na przystanek dużo rozmawialiśmy, myślałam, że skończył z tą piosenką, zapomniał jednak się pomyliłam.
-A w końcu co z tą piosenką? Nie powiedziałaś o kim to?- odparł blondyn.
-Szlak-powiedziałam sobie w myślach. Co by tu wymyślić, a może powiedzieć prawdę? Może dzięki temu coś sie poprawi? Nagle znowu Ross cos powiedział.
-Rosie? Halo? Żyjesz?-zapytał śmiejąc się
-Tak, tak żyje, o patrz Steven, Matt i Angel są na przystanku!- Wykrzyknęłam. Podeszliśmy do nich i z każdym przywitałam się buziakiem w policzek. Angel co jakiś czas wysyłała mi sygnały i spojrzenia typu "laska, dawaj wyrywaj go", Steven pisał coś na swoim telefonie a Matt w ogóle mnie olał. Co się stało z tym człowiekiem?? Ja się pytam, czemu z dnia na dzień stał się taki oschły?
Muszę z nim to jakoś wyjaśnić, tak przecież nie może zostać.
Po kilku minutach przyjechał autobus i wszyscy pojechaliśmy do szkoły.
Nie będę zgłębiać was co się działo na lekcjach czy przerwach, bo cały czas przesiedziałam z Ross'em. Tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy od zerwania jego i Roxy. Właśnie co z Roxy? Kilka razy patrzyła się na mnie zabójczym wzrokiem, na każdym kroku próbowała mnie upokorzyć i uprzykrzyć życie ale na darmo, bo za każdym razem to ona była wyśmiana.
Około 15.00 skończyliśmy wszystkie lekcje i tym razem nie zwracając uwagi na Ross'a podbiegłam do Matt'a.
-Hej możemy pogadać?-zapytałam z nadzieją
-Mamy w ogóle o czym?- powiedział nie patrząc na mnie
-Proszę, nie chcę żeby tak było- powiedziałam błagalnie
-Dobrze..odprowadzę Cię- powiedział po czym dorzucił, że będzie czekał pod szkołą.
Ucieszyłam się w sumie, bo będę miała szansę odbudować nasze wcześniejsze relacje. Kiedy już zamykałam szafkę podszedł do mnie Ross.
-Chcesz mogę Cię odprowadzić- uśmiechnął się
-Dzisiaj nie musisz, wracam z Matt'em, musimy sobie dużo wyjaśnić. Ale jak chcesz możesz do mnie przyjść wieczorem- odparłam
-Eh, no dobrze to będę około 17.30, pasuje?- powiedział troszeczkę smutny
-No jasne- powiedziałam i pożegnałam się z nim buziakiem. Wybiegłam przed szkołę, tam czekał już Matt.
Ruszyliśmy więc w drogę powrotną, na początku była cisza ale po chwili zaczęłam niepewnie wypowiadać dane słowa:
-Co się z nami stało? Od dwóch dni traktujesz mnie jak powietrze- powiedziałam spuszczając wzrok
-To nie tak, też tego nie chcę ale nie dajesz mi wyboru- powiedział wciąż nie patrząc na mnie.
-jakiego wyboru? o co ci chodzi?- zapytałam zaskoczona.
-Chodzi o Ciebie i Ross'a. Od kąt zerwał z Roxy poświęcasz mu najwięcej czasu. Tak wiem minęły dopiero dwa dni, ale skoro dwa dni tak wyglądały to co dopiero reszta- i pierwszy raz mówiąc to spojrzał głęboko w moje oczy. Widziałam w nich ból, strach i łzy.
-To nie tak..Jesteś dla mnie bardzo ważny tak samo jak Ross, przepraszam jeśli w ogóle nie miałam dla Ciebie czasu, postaram się to zmienić.
-Po co mi takie obiecanki? On i tak będzie ważniejszy, mi nie będziesz poświęcała tyle czasu co jemu- widać było po nim, że jest wkurzony.
-Nie mów tak..- nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi słowami:
-Mówię prawdę, albo Ja albo on- powiedział stanowczo.
-Czy ty każesz mi wybierać, proszę nie rób tego
-Tak każę. Ja albo on, wybieraj
-Taki z ciebie przyjaciel? Nie potrzebnie w ogóle chciałam się pogodzić, pomyliłam się co do Ciebie, wybieram jego- powiedziałam i odeszłam zła jak osa.
To był cios poniżej pasa, wiedział co czuje do Ross'a i jeszcze kazał mi wybierać. Nie wiem co się stało z tym człowiekiem. Nigdy taki nie był.
Wróciłam szybko do domu i ogarnęłam wszystko co było nieposprzątane. Zajęło mi to z jakąś godzinkę. Spojrzałam na zegarek i była 16.30 więc postanowiłam iść na spacer. Założyłam trampki, włożyłam słuchawki i ruszyłam przed siebie. Szłam obok wielkiego parku gdy nagle mnie zamurowało, siedział tam...

*Z Perspektywy Ross'a
Była już godzina 16.40 więc zacząłem szykować się do Rosie. Założyłem zwykłą czerwoną koszulkę, spodnie i trampki. Może za dużo użyłem perfum, ale nie chcę śmierdzieć, tym bardziej przy niej..pomyślałem po czym troszeczkę się rozmarzyłem. Jednak szybko się ocknąłem i zszedłem na dół do rodzeństwa.
-Stary wylałeś na siebie wiadro perfum, czyżbyś szedł na randkę?- zapytał Rocky
-Niee, idę po prostu do Rosie- uśmiechnąłem się
-Po prostu do Rosie, a tak sie wyperfumowałeś hmm- odparła przez śmiech Rydel
-Nie chcę śmierdzieć...no wiecie- próbowałem wymyślić coś na szybko.
-Tak jasne, przed nami nic sie nie ukryje, i tak wiemy, że ona Ci się podoba.- powiedział z zadziornym uśmiechem Riker.
-Pff...no co..wy..No dobra może i mi sie podoba-w końcu się przyznałem
-Widać to po tobie młody- dodała Rydel
-A tylko piśniecie jej chociaż słówko-zagroziłem
-No dobrze dobrze- odparł Ryland.

*Z Perspektywy Rosie
Szłam obok wielkiego parku gdy nagle mnie zamurowało, siedział tam...Eliot. To przecież nie możliwe, on wyjechał, nie mógł tu być.
Nagle odwrócił się w moją stronę, wstał i zaczął do mnie podchodzić. Nic nie umiałam z siebie wydusić.
-Hej Rosie, kochanie jak dawno cie nie widziałem..- powiedział i posmyrał mnie po policzku
-Eliot co ty tu robisz? Zostaw mnie, nie jestem twoim kochaniem!-krzyczałam
-A nie pamiętasz tamtej nocy skarbie? Wróciłem specjalnie dla Ciebie-powiedział z cwaniackim uśmiechem
-Ja tego nie chciałam! Zmusiłeś mnie do tego, sam zrobiłeś to, czuje do Ciebie przez to obrzydzenie, ty jesteś chory człowieku!
-Z miłości do Ciebie, możemy to tu i teraz powtórzyć- powiedział przyciągnął mnie i zaczął namiętnie całować.
-Puszczaj mnie!- krzyknęłam i walnęłam go z liścia, po chwili zaczęłam drzeć się o pomoc
-O ty szmato- powiedział i mnie uderzył po chwili zaczął mnie rozbierać..to koniec, było za późno...

***
Koniec rozdziału drugiego ciąg dalszy w następnym!
Dziękuje, jeśli poświęciłeś/aś choć chwilkę na przeczytanie rozdziału 2:)
Pozdrawiam!
Kati


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz