sobota, 14 marca 2015

~Rozdział 5

Wystarczy jeden uśmiech ukochanej osoby
aby cały dzień był udany..



*Z Perspektywy Rosie
Ospale wstałam z łóżka i od razu poszłam ogarnąć swój wygląd. Rozczesałam włosy,wykonałam poranną toaletę i założyłam na siebie czarny crop top i jeansowe spodenki z wysokim stanem. Włosy spięłam w luźnego kucyka i poleciałam szybko na dół, zjeść śniadanie (czyt. płatki z mlekiem).
Zanim zdążyłam je sobie przygotować usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Ross, dzisiaj również miał po mnie rano przyjść.Poszłam otworzyć a w drzwiach stał Matt, co nie powiem troszeczkę mnie zdziwiło.
-Co tu robisz?- warknęłam
-Moge wejść?-zapytał i spuścił wzrok. Jest smutny, widziałam to.
-No dobrze- powiedziałam już milszym tonem
-Rosie, ja chciałbym Cię przeprosić za to co wtedy odwaliłem. Wiem zachowałem się jak dupek ale brakuje mi naszej przyjaźni- wyszeptał ze łzami w oczach.
Kiedy to zobaczyłam, coś we mnie pękło i jak najmocniej się dało przytuliłam go. Potrzebowałam tego zarówno jak i on.
-Jest już dobrze, nie gniewam się- powiedziałam z uśmiechem
-Na prawdę?- zapytał zaskoczony
-Jak najbardziej- odpowiedziałam i spojrzałam na zegarek.
O kurde już 7.30 a Ross'a jak nie było tak nie ma, to dziwne..może coś sie stało? Zaczynam się o niego martwić.
No więc zostało mi iśc na przystanek w towarzystwie Matt'a co wcale nie było zle. Wspominaliśmy stare czasy i opowiadaliśmy sobie co wydarzyło się jak nie gadaliśmy ze sobą. Na przystanku zobaczyłam Angel i Steven'a ale po Ross'ie nadal zero śladu. Dobra pewnie będzie w szkole, nie powinnam aż tak się martwić. Podróż w ich towarzystwie zawsze szybko mijała. Ciągłe wygłupy pozwoliły zapomnieć mi o złych chwilach. Tak więc, kiedy dojechaliśmy do szkoły, była prawie 8 więc każde z nas udało się do klasy. Zaczęła się lekcja ale nadal nie było Ross'a. A właśnie prawie
wypadło mi z  głowy, muszę dzisiaj jechac po  sukienkę. Wysłałam więc sms'a do Rydel czy ma może ochotę później na jakiś mały shopping. Blondynka bez problemu się zgodziła więc czekałam aż wszystkie lekcje szybko się skończą. Kiedy już zabrzmiał ostatni dzwonek, wybiegłam ze szkoły najszybciej jak potrafiłam. Miałam podejść pod dom Lynch'ów więc może tam uda mi się jeszcze chwilę pogadać z Ross'em.
Zadzwoniłam dzwonkiem a drzwi otworzył mi Riker.
-hej młoda-krzyknął i dał mi buziaka w policzek.
-Hejka, Rydel gotowa na zakupy?-zapytałam
-O boże ile te dziewczyny mogą kupować-westchnął blondyn
-Jeszcze się szykuje, wejdź poczekaj- po chwili dodał
-No dobrze, a jest może Ross?
-tak w swoim pokoju, jak chcesz to możesz iść, Siedzi tam i nikogo nie wpuszcza- powiedział i poszedł do salonu. Siedzi cały dzień w pokoju? To nie podobne do niego, tu musi coś być nie tak. Zanim Rydel się ogarnie pójdę na chwilę sprawdzić jego stan. Kiedy już znalazłam sie na pierwszym pietrze, zapukałam do pierwszych drzwi na prawo (czyt. jego pokoju).
-Idz sobie kimkolwiek jesteś- krzyknął Ross
-To ja, Rosie- powiedziałam cicho.
-Wejdź- usłyszałam i lekko uśmiechnęłam się pod nosem.
Kiedy juz otworzyłam drzwi zobaczyłam leżącego na łóżku blondyna, który oglądał telewizje.
-Ross co się stało?-zapytałam zatroskanym głosem
-Nic sie nie stało- powiedział i sztucznie sie uśmiechnął.
-Przecież widze, że coś jest- odparłam
-Eh.. No bo już po weekendzie z zespołem wyjeżdżamy w trase- powiedział i spuścił wzrok.
-To źle?-spytałam nic nie rozumiejąc
-Rosie...nie będziemy się widzieć 3 miesiące
Nagle poczułam wielką gulę w gardle, nie wiedziałam co powiedzieć. Zawsze radziłam sobie z tym że wyjeżdżają w trasę.. ale teraz jak z Ross'em zbliżyliśmy się bardziej do siebie?
-Będzie dobrze, między nami nic się nie zmieni- powiedziałam ledwo się uśmiechając
-Obiecujesz?
-Jak najbardziej-odparłam już pewniejsza na co Ross mnie przytulił. Po chwili do pokoju zapukała Rydel.
-Rosie chodź musimy iśc po te sukienkę- powiedziała z uśmiechem
-Już idę- odparłam i pożegnałam się z blondynem.

*Z Perspektywy Ellington'a
Siedziałem sobie na kanapie w domu Lynch'ów jedząc żelki, gdy nagle obok mnie pojawił się Riker.
-Siema stary, jak tam pomiędzy tobą a moją siostrą- zapytał
-Jest dobrze, tylko teraz wyszła na zakupy- powiedziałem śmiejąc się
-A jak z toba i Angel?- dodałem
-Nijak, to chyba koniec Ell- powiedział smutny
-Ej nie mów tak, tworzyliście taką fajną pare wszyscy was shipowali, kochasz ją w ogóle?
-Najbardziej na świecie ją kocham- odparł załamany
-To pokaż jej, że Ci zależy- powiedziałem i wróciłem do jedzenia żelek.
Po chwili coś zaczęło wibrować w mojej kieszeni. Jak zwykle myślałem że dzwoni Rydel ale to co zobaczyłem na wyświetlaczu zamurowało mnie-Kelly.
Co ona ode mnie chce? Po co dzwoni?
Po chwili rozmyśleń zdążyłem odebrać telefon.
-halo?-powiedziałem
-Hej, Ell możemy sie spotkać? Musimy pogadac- powiedziała
-No Dobra ale co to za rozmowa?- dodałem od siebie
-Zobaczysz, w naszej ulubionej kawiarni o 18- powiedziała po czym się rozłączyła. Była 16.30 więc miałem jeszcze trochę czasu. Najdziwniejsze co mnie dzisiaj spotkało to telefon od niej. Rydel nie może się dowiedzieć, bo nie będzie zachwycona.

*Z Perspektywy Rosie
-Rydel chodzimy juz po sklepach dobre 2h a nadal nie znalazłyśmy sukienki tylko pokupowałyśmy jakieś inne ciuchy.- odparłam zmęczona
-Zaraz znajdziemy te idealną, OO chodź, może tam jest!- krzyknęła i pociągnęła mnie za sobą.
Miała racje znalazłam tą idealną sukienkę.


-Boże Rydel ty to masz oko, jest cudowna- odparłam wychodząc ze sklepu z nowym zakupem.
-A widzisz, polecam się na przyszłość- powiedziała moja przyjaciółka i udałyśmy się do jej domu.

*Z Perspektywy Ross'a
Dobra skoro dziewczyny poszły kupić sukienkę dla Rosie, to dla mnie też przydałby się jakiś garnitur. Muszę choć trochę dorównywać jej wyglądem. Zadzwoniłem więc po mojego dobrego kumpla Calum'a i razem z nim pojechaliśmy szukać czegoś dla mnie.
Po godzinę męczarni znalazłem to co chciałem i udaliśmy się do Rudego pograć na PS3.
Nie rozumiem jak te wszystkie dziewczyny mogą tyle chodzić po sklepach, przecież od tego normalnie ludziom nogi odpadają. Nie mogę doczekać się jutrzejszego dnia i całego weekendu, w końcu cały ten czas spędzę z Rosie.

*Z Perspektywy Angel
Już jutro bal, kupiłam sukienkę z jakiś tydzień temu ale chyba będę musiała schować ją do szafy. Miałam iśc z Rikerem ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Niall'a nawet nie mam odwagi prosić o to, po za tym jest tylko moim przyjacielem. Nawet nie wiecie jak brakuje mi Rika.
To on jest tym którego kocham, niestety ja ta durna idiotka to wszystko spaprałam kiedy chciał się pogodzić. Wszystko zawsze zepsuje,
-Jestem do niczego.- powiedziałam na głos sama do siebie
-Nie mów tak, nie jesteś- usłyszałam znajomy głos za sobą.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Rikera z wielkim bukietem róż.
-To ja wszystko spaprałem, nie zauważyłem, że tracę tak cudowną dziewczynę- powiedział
-Nie Riker, to moja wina byłam głu...- nie dokończyłam nawet wypowiedzi bo chłopak namiętnie mnie pocałował.
-Wybaczysz mi Angel? I uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na twój szkolny bal?- powiedział lekko się śmiejąc.
-Tak- krzyknęłam i wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam.
Chyba jednak los mi sprzyja.

*Z Perspektywy Ell'a
Poszedłem spotkać się ze swoją byłą dziewczyną, wiem to nie najlepszy pomysł ale co miałem zrobić? Omówić? Nie wypadałoby, i tak jestem pewny że teraz kocham Rydel, więc co mi szkodzi chociaż dowiedzieć sie o co chodziło.
Kiedy już zjawiłem się na miejsce równo o 18 dostrzegłem ją siedzącą przy stoliku, który był kiedyś tym "naszym".
-hej -odparłem i usiadłem na przeciwko.
-hej- powiedziała i zaczęła bawić się swoimi palcami u rąk. Zawsze tak miała gdy się denerwowała. Wiedziałem, że jest cos na rzeczy.
-Więc przejdźmy do sedna sprawy, po co chciałaś się spotkać?- zapytałem otwarcie
-Bo Ja... nadal ...Kocham Cię- powiedziała zrezygnowana
-I co w związku z tym?
-Dajmy sobie jeszcze jedną szansę- powiedziała nie patrząc na mnie
-Ale ja nie mogę, kocham Rydel i  jestem z nia szczęśliwy- powiedziałem
-A pamiętasz wszystkie nasze wspólne chwile? Nie brakuje Ci ich czasami?- powiedziała ze smutkiem
-Brakuje, ale...wszystko skończone. Zacząłem nowy rozdział i przy tym pozostanę.- odparłem po czym wyszedłem.
I co ja teraz zrobię? Tak to prawda kocham bardzo Rydel, ale kiedy zobaczyłem Kelly poczułem tak jakby motylki w brzuchu? Nie, nie bądź baba Ell, zacząłeś od początku i tego się trzymaj.

*Z Perspektywy Matt'a
-Stary co ja mam zrobić?- zapytałem Steven'a który siedział tuz obok mnie w moim salonie.
-Z Rosie? Przecież już się pogodziliście więc w czym problem?- zapytał
- W tym, że w każdej chwili znowu będzie mu poświęcać najwięcej czasu- odparłem smutno
-To chyba logiczne, w końcu go kocha
-Nie pomagasz brachu- powiedziałem zrezygnowany
-Spójrz na to z innej strony, jeśli ty byłbyś zakochany tez byś poświęcał swojej przyjaciółce mniej czasu ale nadal by nia pozostała. Nie przejmuj sie tym- powiedział
-Taa...- odparłem. Muszę cos z tym zrobić, nie mogę tego tak zostawić, on nie może byc ważniejszy. Traktuję Rosie jak małą siostrę, której nie ma prawa nikt skrzywdzić tym bardziej on. Musze ich rozdzielić...tylko jak to zrobić?

Czasami nawet przyjaciele 
potrafią Ci zaszkodzić..

***
Witam kochani!
Jest i rozdział 5 niedługo biorę się za 6:)
Jak myślicie co zaplanował Matt? Czy Ell będzie do końca szczerzy, i jak wypadnie bal Ross'a i Rosie?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale. Zachęcam do czytania!
A w temacie blogów, tak jak już wspomniałam w zakładce (Blog Kolegi) znajdziecie bardzo fajny blog z ciekawymi tematami, nad którymi może kiedyś się zastanawialiście?
Podam jeszcze tutaj linka, jakby ktos chciał żeby było łatwiej;)
http://trashcanwiththoughts.blogspot.com/
Pozdrawiam, Kati!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz